Szef Sojuszu oraz poseł SLD, b. minister zdrowia Marek Balicki spotkali się m.in. z kierownikiem Przychodni Leczenia Niepłodności "nOvum" dr. Piotrem Lewandowskim, obejrzeli laboratorium, gdzie dokonuje się zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego. Mieli też okazję obserwować wykonanie tego zabiegu.
"(Rozmawialiśmy) o problemach ludzkich, o tym, że jest prowadzony ideologiczny atak (na procedurę in vitro), że padają oskarżenia, że nie ma zrozumienia dla niej w wielu środowiskach" - powiedział Napieralski po spotkaniu z dr. Lewandowskim. Jak zaznaczył, rozmowa dotyczyła też konieczności uregulowania prawnego kwestii zapłodnienia in vitro.
Szef Sojuszu powiedział, że choć atmosfera w kraju nie sprzyja porozumieniu, to ma nadzieję, że może wokół sprawy zapłodnienia in vitro uda się wypracować kompromis. Zaznaczył, że będzie apelował do hierarchów Kościoła, by patrzyli na metodę in vitro, jako na "możliwość dania ludziom szczęścia".
"Trzeba tu być i trzeba zobaczyć, jak nowe osiągnięcia medycyny dają ludziom szczęście; żeby przekonywać nawet tych najbardziej nieprzekonanych" - powiedział.
Dr Lewandowski ocenił jako niedorzeczne protesty Kościoła przeciwko procedurze in vitro, która - jak powiedział - od 32 lat jest z powodzeniem stosowana na świecie i w wyniku której narodziło się już kilka milionów dzieci. Skrytykował też "próby wywierania przez Kościół nacisku" na parlamentarzystów. "Ciekawe, jak by się czuli posłowie, gdyby inna organizacja próbowała wysyłać do nich listy przed debatą sejmową" - dodał.
Poinformował, że w Polsce jest ponad milion osób niepłodnych. Jak mówił, zakaz stosowania procedury in vitro "skazuje na brak dzieci ludzi, którzy w żaden inny sposób dzieci nie osiągną". Podkreślił, że pary prawidłowo kwalifikowane do zabiegu zapłodnienia in vitro to pary, które nie mają szans na osiągnięcie ciąży inną metodą.
Jednocześnie ocenił, że kwestia zapłodnienia in vitro powinna być w Polsce uregulowana prawnie. "Ale jeżeli te regulacje miałyby pójść w stronę karania lekarzy, czy zabraniania mrożenia zarodków, to zrobiłyby one tylko krzywdę pacjentom, którzy i tak mają dość kłopotów i chcieliby się w spokoju leczyć" - zaznaczył.
Poinformował, że w kierowanej przez niego przychodni udało się doprowadzić do około 2 tys. ciąż z mrożonych zarodków (na prawie 8 tys. ogółu ciąż powstałych w wyniku zapłodnienia pozaustrojowego, którymi szczyci się przychodnia).
Jak powiedział, w procedurze in vitro tworzy się od kilku do kilkunastu zarodków. "Prawidłowa stymulacja powinna tak przebiegać, żeby było ich 5-10 i staramy się coraz częściej podawać tylko jeden zarodek, by uniknąć ciąż mnogich, które są poważnym powikłaniem" - zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że prawodawstwa innych krajów europejskich dopuszczają mrożenie zarodków oraz przewidują refundację części zabiegu przez państwo. Jak poinformował, w Polsce zabieg in vitro kosztuje 6-12 tys. zł w zależności od ośrodka i ilości zużytych leków. "Każda forma refundacji, nawet opłata za leki, czyli 2-5 tys. zł, umożliwi kilku tysiącom par więcej podejście do zapłodnienia metodą in vitro" - zaznaczył dr Lewandowski.
W piątek w Sejmie posłowie debatowali nad sześcioma projektami ustaw dotyczących in vitro. Trzy projekty zgłosiła Małgorzata Kidawa-Błońska (PO). Wśród projektów są także propozycje przedstawione przez: Jarosława Gowina (PO), Bolesława Piechę (PiS) oraz Teresę Wargocką (PiS). Są radykalne propozycje, zakazujące stosowania in vitro, jak też takie, które ją dopuszczają i zezwalają na mrożenie ludzkich embrionów.