Zdaniem Janusza Palikota, rzeczywiście za wygranego wyborów może uchodzić Polskie Stronnictwo Ludowe. „16 procent to wielki sukces. Ale – może to jednak Kluzik-Rostkowska, Bielan i Kamiński tak naprawdę wygrali, pokazując, że są w stanie przerzucić kilka procent poparcia z PiS na PSL?” – mówił były poseł PO w programie „Kropka nad i”. Jego zdaniem, do sytuacji tej przyczynili się politycy Stronnictwa, którzy konsekwentnie składali propozycje współpracy politykom odchodzącym z partii Jarosława Kaczyńskiego.

Reklama

Jednocześnie szanse wyborcze grupy „dysydentów” czy też „rozłamowców” z PiS Palikot ocenił na 5-7 proc., podobnie jak ewentualny wynik, jaki osiągnąłby jego własny Ruch Poparcia.

Przegranymi są duże partie. Zwłaszcza Platforma Obywatelstwa, której wynik – oscylujący w okolicach 31 proc. – musiał być dla szefów partii wielkim rozczarowaniem. Zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę wcześniejsze sondaże, z których wynikało, że Platforma ma poparcie między 40 a 50 proc., a także wyniki wyborów parlamentarnych, prezydenckich i do Parlamentu Europejskiego. W każdym z tych głosowań PO miała lepsze wyniki.

Kolejny przegrany niedzielnego głosowania to Prawo i Sprawiedliwość. „Jarosław Kaczyński najpierw sam wyrzucił posłanki z PiS, a teraz nazywa sytuację czarną groteską” – podkreślił z przekąsem Janusz Palikot. – „Radzę wrócić do leków psychotropowych” – dodał.

Według niego grupa posłów, którzy zostali wyrzuceni – lub sami odeszli – z PiS, okazała się być rzeczywiście czynnikiem bardzo niedocenionym. „Oni mają większy potencjał niż nam się wszystkim wydawało” – podkreślił szef Ruchu Poparcia. Ujawnił też, że rzeczywiście zabiegał o przeciągnięcie Joanny Kluzik-Rostkowskiej oraz Pawła Poncyljusza do własnej organizacji. „Mamy wiele wwspólnego, ale on jednak widzi się jako osobę bardzo związaną z Kościołem i bardzo mu przychylną” – stwierdził Palikot o Pawle Poncyljuszu.

Podobną rozmowę były poseł PO przeprowadził też z szefową stowarzyszenia „Polska jest najważniejsza” – i to, jak sam ujawnił, już we wrześniu. „Odbyło się kilka rozmów, ale Kluzik-Rostkowska uznała, że jest już w grupie, wobec której powinna być lojalna” – skwitował Palikot. Z kolei o poseł Elżbiecie Jakubiak stwierdził on, że „są różne formy uzależnień, to od Jarosława Kaczyńskiego jest bardzo silne”. Mimo to uważa on, że posłowie, którzy opuścili PiS w ostatnich tygodniach są przekonani, że prezes prowadzi partię ku klęsce. „Oni są przekonani, że Kaczyński jest schizolem” – stwierdził dosadnie były poseł PO.



Reklama

Powstanie zarówno stowarzyszenia „Polska jest najważniejsza”, jak i własnego Ruchu Poparcia, Janusz Palikot uważa za dowód na twierdzenie, że podział na PO i PiS jest coraz bardziej iluzoryczny, a nadchodzi czas nowych inicjatyw. I – jak sam zaznacza – wbrew pozorom to jego Ruch Poparcia ma znacznie większe szanse w polityce niż przedsięwzięcie „dysydentów” z PiS. „W przeciwieństwie do pani Kluzik-Rostkowskiej mam w Ruchu 5,5 tysiąca formalnych członków. Mam pieniądze, a struktury będą. Ludzie natomiast nie chcą projektów, w których braliby udział znani politycy” – dowodzi Palikot.

Jego zdaniem, kończy się już czas partii, które dominowały w polskiej polityce w ostatnich latach. Palikot jest szczególnie rozczarowany macierzystą Platformą Obywatelską. Twierdzi on, że jego rozstanie z partią odbyło się w inny sposób niż prezentują to jego byli partyjni koledzy. „Tusk proponował, żeby przedstawić moje odejście jako wspólny projekt. To była oferta, w ramach której miałbym startować z list PO, a nie osobnej nowej formacji” – opowiadał. Od tamtej pory obaj politycy nie utrzymują ze sobą kontaktu.

Problem w tym, że – zdaniem lidera Ruchu Poparcia – PO stała się jedynie „przedsięwzięciem PR”, zajmującym się głównie kokietowaniem wyborców. Z partii wyeliminowano ludzi, którzy współtworzyli tę partię – Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego, Jana Rokitę, Zytę Gilowską. Wszystkie te przyjaźnie polityczne zostały zerwane w ramach odchodzenia od realnej polityki na rzecz „zagrywek pod publikę”. Spytany o realne osiągnięcia PO, Palikot wymienia odsunięcie PiS od władzy, zahamowanie pochodu katolickiego nacjonalizmu przez Polskę i budowę autostrad. Z podobną zjadliwością Janusz Palikot skomentował zapowiedź premiera Donalda Tuska, że nie będzie on już długo kontynuował kariery politycznej. „On dobrze ocenia swoje szanse. Wie, że jego czas się kończy” – twierdzi były kolega premiera.