Plan jest taki: gdy pojawia się zagrożenie, np. nadchodząca fala powodziowa, wojewódzkie centrum zarządzania kryzysowego określa, na jakim obszarze i w jakich godzinach trzeba rozesłać komunikat ostrzegawczy. Przesyła go do operatorów komórkowych. Ci wysyłają komunikat do mieszkańców.
Takie SMS-y alarmowe mają informować mieszkańców o nadchodzącej powodzi, pożarze lasu czy innym zagrożeniu. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa pracuje właśnie nad specjalnym programem cell broadcast. Oprócz SMS-ów rozważane jest także wprowadzenie specjalnych alarmowych dzwonków na komórki. Cały kraj powinien zostać objęty nowym systemem jeszcze przed Euro 2012.
Zrozumiały komunikat
– Każda osoba, która znajdzie się na terenie objętym zagrożeniem i będzie miała włączoną tę usługę, odbierze komunikat – tłumaczy Anna Adamkiewicz z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. System powinien zapobiec powtórzeniu się sytuacji z ubiegłego roku, gdy wiele osób nie zostało na czas poinformowanych o zagrożeniu. Dziś według najnowszego raportu UKE posiadanie telefonu komórkowego deklaruje 84 proc. Polaków. SMS-y mogą więc zapewnić szybki dostęp do niemal wszystkich mieszkańców kraju.
Aby komunikaty były zrozumiałe, przez ponad dwa lata ich treść opracowywało Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Przeciwpożarowej. – Zostały wykonane badania zrozumiałości komunikatów po polsku i po angielsku na losowo wybranej populacji – tłumaczy Paweł Stępień z CNBOP.
Może zapłacą sponsorzy?
Nie wiadomo na razie, ile nowy system będzie kosztować. Jak dowiedział się „DGP”, w początkowej fazie prac koszta 3-letniego okresu wdrożeniowego szacowano na około 6 mln zł. Istnieje jednak furtka na zmniejszenie tych wydatków. Można pójść ścieżką wypracowaną przez rząd Holandii, który cell broadcast zaczął wprowadzać w 2005 r. Porozumiał się on operatorami, że pokryje 40 proc. kosztów, pozostałe 60 proc. wezmą na siebie przedsiębiorcy. W zamian kanał ten mogą wykorzystywać do komercyjnych celów, np. wysyłania informacji dla turystów, informacji o korkach ulicznych czy reklam.
– Tak zwane LBS-y, czyli location based services, pozwalające powiązać informacje turystyczną czy reklamę z aktualną lokalizacją abonenta uważane są za przyszłość rynku komórkowego. Można więc oczekiwać, że usługa ma spore szanse na sukces – mówi Magdalena Borowik, analityk rynku telekomunikacyjnego z IDC Polska. – Szczególnie że teoretycznie wszyscy są zainteresowani. Rząd, by zapewniać wczesne ostrzeganie. Operatorzy, by uruchomić komercyjną usługę reklamowa, a reklamodawcy, by zwiększyć jej zasięg – dodaje.
Rząd chce jeszcze w pierwszej połowie tego roku uruchomić system w województwach, w których będą rozgrywane mecze Euro, a na początku 2012 r. objąć nim cały kraj.