Jego zdaniem, polskie władze skompromitowały się, oceniając raport jako niekompletny.

"Wszystkie podstawowe tezy, które raport MAK sformułował, są fałszywe" - oświadczył Macierewicz w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie. Tymczasem - w jego ocenie - premier Donald Tusk nie kwestionuje zasadniczych ustaleń MAK.

Reklama

Premier powiedział w czwartek, że raport MAK nie jest kompletny oraz że Polska zwróci się do Rosji z wnioskiem o podjęcie rozmów w celu uzgodnienia wspólnej wersji raportu. Z kolei szef MSZ Radosław Sikorski ocenił, że raport, choć niekompletny, jest "rzetelny" i "przybliża nas do prawdy".

"Jak może być rzetelny raport, nie uwzględniający jednej z zasadniczych przyczyn katastrofy?" - pytał polityk PiS.

Macierewicz podkreślił, że samolot Tu-154M "nigdy nie był na kursie i ścieżce na ostatnich kilometrach" lotu do Smoleńska. Jak mówił, maszyna pod koniec lotu była źle naprowadzana. Co więcej - jego zdaniem - są podstawy, aby sądzić, że błędne komunikaty kontrolerów lotu, za które odpowiadają "nieustaleni ludzie z centrali moskiewskiej", nie były wynikiem pomyłki.

Według posła, przyczyny katastrofy trzeba szukać dalej. Jak podkreślił, zająć się tym musi międzynarodowa komisja? "Organa, które się dotychczas tym zajmowały, reprezentowane przez administrację pana Tuska, straciły wszelką wiarygodność" - ocenił Macierewicz.