"Ustaliliśmy taką wstępną datę na 23 października. Wstępne wersje list wyborczych mają być gotowe do końca marca" - powiedziała PAP w czwartek posłanka, potwierdzając informacje podane przez "Fakty" TVN.
Jak podkreśliła, terminy te zostały zaproponowane przez premiera Donalda Tuska. Uzasadniała, że chodziło o to, żeby członkowie PO spokojnie przygotowywali się do wyborów. "Chcemy, żeby był czas do przemyśleń, bo listy nie będą miały kształtu ostatecznego, a od czegoś trzeba wyjść" - zaznaczyła.
Jej zdaniem zaproponowany przez szefa rządu termin wyborów jest optymalny, a sam Tusk nie argumentował dlaczego wskazał właśnie 23 października. "Było trochę dyskusji, ale niepodważającej tej decyzji" - powiedziała.
Rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz podkreślił, że zarząd PO może jedynie proponować, który termin może być najlepszy, bo wybory są zarządzane przez prezydenta.
"Już od dłuższego czasu było wiadomo, że wybory będą jesienią, tu nic się nie zmienia" - powiedział PAP Tyszkiewicz. Jego zdaniem, lepiej by było, gdyby wybory odbyły się wczesną jesienią, gdy nie jest jeszcze zimno, bo sprzyja to kontaktom z wyborcami.
Tyszkiewicz zaznaczył, że korzystne jest również wstępne układanie list wyborczych. "Będziemy wcześniej przygotowani, wszystko będzie wiadomo, wyborcy będą mieli więcej czasu, żeby zadać pytania kandydatom" - powiedział polityk PO.
Zgodnie z konstytucją wybory parlamentarne zarządza prezydent nie później niż na 90 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu, wyznaczając wybory na dzień wolny od pracy, przypadający w ciągu 30 dni przed upływem 4 lat od rozpoczęcia kadencji Sejmu i Senatu.