Grupiński podkreślił, że podczas środowego wieczornego posiedzenia zarządu Platforma nie zdążyła się zająć listami wyborczymi. "Większą część dyskusji poświęciliśmy omówieniu sytuacji jaka dzisiaj jest w Platformie i jak zbudować poczucie wewnętrznej jedności. Rozmawialiśmy jak działać przez najbliższe miesiące, skutecznie wspierać rząd i dojść do sukcesu w jesiennych wyborach" - dodał.

Reklama

Poseł pytany o ostatnie wypowiedzi m.in. marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny, który skrytykował premiera Donalda Tuska za zbyt późną reakcję na raport MAK nt. katastrofy smoleńskiej, czy Jarosława Gowina o wypalającym się "paliwie antypisowskim", odparł: "Bez wątpienia jedną z istotnych kwestii jest zapewnienie spójnego języka wypowiedzi. Platforma jest partią, w której każdy może swobodnie głosić swoje poglądy - to nas różni m.in. od PiS. Natomiast na pewno jesteśmy w sytuacji ugrupowania, które chcąc wygrać wybory musi mówić jednym głosem".

Polityk przyznał, że PO musi znaleźć nowe drogi na przekonywanie do siebie wyborców. "Musimy szukać siły w nowych pomysłach politycznych na to, żeby usprawniać rządzenie, starać się budować dobry program na wybory i przekonywać Polaków, że jesteśmy partią, która powinna nadal zarządzać krajem, bo robimy to dobrze i sprawnie" - podkreśla Grupiński, uznawany za jednego z głównych partyjnych strategów.

W najbliższym czasie ma się spotkać zespół parlamentarno-rządowy, który przygotowywał m.in. jesienną ofensywę legislacyjną PO. "Umówiliśmy się na kolejne spotkanie, żeby omówić projekty wiosenne, a więc to, co będziemy robić po zakończeniu procedowania przy ustawach z tzw. ofensywy jesiennej. Będziemy rozmawiać o tym, jakie następne najważniejsze rzeczy powinniśmy zrobić i w jakiej kolejności" - zapowiedział Grupiński.

Przyznając, że część ekonomistów bardzo ostro atakuje rządowe pomysły dotyczące OFE, Grupiński podkreślił, że trudno się dziwić Leszkowi Balcerowiczowi, współautorowi poprzedniej reformy emerytalnej, że broni jej pierwotnego kształtu.

"Wydaje mi się, że powinniśmy przeprowadzić większą akcję informacyjną, żeby uspokoić tych, którzy niepokoją się, że coś złego może się stać z ich emeryturami. Jeśli chce się odnieść w jakiejś sprawie sukces zawsze najważniejsza jest informacja" - ocenia Grupiński.



Reklama

Jeśli chodzi o "jedynki" na wyborczych listach PO, niewiadomych jest już mało. Największa to los ministra obrony Bogdana Klicha. Część polityków PO przyznaje, że Klich może zostać zdymisjonowany, jeśli zostaną stwierdzone np. zaniedbania w systemie szkoleń pilotów. Małopolska PO niechętnie widziałaby Klicha otwierającego krakowską listę do Sejmu, niewykluczone, że skończy się na Senacie - informują źródła we władzach partii.

Wystartować w jesiennych wyborach ma 10 ministrów (z Klichem - jedenastu). Cezary Grabarczyk i Krzysztof Kwiatkowski z Łodzi (Grabarczyk z jedynką do Sejmu, na drugim miejscu Iwona Śledzińska-Katarasińska; Kwiatkowski powiedział rano w radiu RMF FM, że wstępnie jest na miejscu trzecim listy sejmowej). Źródła zbliżone do władz partii informują, że Kwiatkowskiemu proponowano listę senacką, ale wybrał Sejm, nawet z "trójką".

Ewa Kopacz otworzy listę w Radomiu, Bogdan Zdrojewski - we Wrocławiu, Radosław Sikorski - w Bydgoszczy, Aleksander Grad - w Tarnowie, Barbara Kudrycka - w Białymstoku, Elżbieta Bieńkowska w którymś z okręgów na Śląsku. Do Senatu z Pomorza ma startować Katarzyna Hall.

Nie ma jeszcze decyzji, skąd wystartuje minister finansów Jacek Rostowski, prawdopodobny wariant to dwójka na liście warszawskiej - tuż za premierem Donaldem Tuskiem, ale niewykluczone jest też, że Rostowski startowałby z Warszawy nie do Sejmu, a do Senatu (wtedy "dwójką" na liście warszawskiej do Sejmu będzie Małgorzata Kidawa-Błońska).

Według informacji PAP ze źródeł we władzach PO, listę w Legnicy ma otworzyć Grzegorz Schetyna, w Wałbrzychu - Izabela Mrzygłocka, w Toruniu - Tomasz Lenz, w Lublinie - Joanna Mucha, w Chełmie - Stanisław Żmijan, w Zielonej Górze - Stefan Niesiołowski, w Piotrkowie Trybunalskim - Elżbieta Radziszewska, w Sieradzu - Andrzej Biernat, w Chrzanowie - Paweł Graś, w Krakowie - Ireneusz Raś (chyba, że władze partii postawią na Klicha), w Nowym Sączu - Andrzej Gut-Mostowy.

W Płocku jedynką ma być Julia Pitera, w Siedlcach - Czesław Mroczek, w tzw. wianuszku okołowarszawskim - Andrzej Halicki, w Opolu - Leszek Korzeniowski, w Krośnie - Tomasz Kulesza, w Rzeszowie - Zbigniew Rynasiewicz, w Gdańsku - Sławomir Nowak (choć do tej pory nie zadeklarował, że kandyduje), a w Gdyni - Tadeusz Aziewicz. Listę w Bielsku-Białej otworzyć ma Mirosława Nykiel, w Częstochowie - Halina Rozpondek, w Katowicach - Tomasz Tomczykiewicz (lub minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska).



W Kielcach na "lokomotywę" listy PO typuje Marzenę Okła-Drewnowicz, w Elblągu - Sławomira Rybickiego, w Olsztynie - Beatę Bublewicz. Listę poznańską otworzy Rafał Grupiński (wbrew doniesieniom medialnym Waldy Dzikowski ma dostać miejsce na tej samej liście, choć raczej poza pierwszą trójką - przed nim będzie Agnieszka Kozłowska-Rajewicz oraz - jeśli się na to zdecyduje - senator Jadwiga Rutnicka). W Kaliszu listę sejmową otworzy najprawdopodobniej obecny senator Mariusz Witczak. W Koszalinie "jedynką" ma być Stanisław Gawłowski, a w Szczecinie - Magdalena Kochan lub Michał Marcinkiewicz.

Źródła PAP we władzach partii informują, że ewentualną możliwość startu z listy łódzkiej ma Mirosław Drzewiecki, jeśli prokuratura nie postawi mu ostatecznie zarzutów w związku z tzw. aferą hazardową. Te same źródła poinformowały, że inny z bohaterów tej samej afery - Zbigniew Chlebowski "raczej nie zmieści się na liście wałbrzyskiej", którą otwierał w ubiegłych wyborach.

Listami wyborczymi zarząd krajowy PO zajmie się najprawdopodobniej na kolejnym posiedzeniu, choć politycy PO podkreślają, że czas nie goni, bo wstępnie listy mają być gotowe dopiero na przełomie marca i kwietnia, a wybory mają się odbyć 23 października - taka jest propozycja premiera.