"Jeśli chodzi o tysiące decyzji, które podejmowałem w ciągu ostatnich trzech lat, przyjmuję pełną odpowiedzialność" - zapewnił Klich. "Przez trzy lata kierowałem się tylko jednym - interesem mojego kraju i tak będzie dalej" - zapewnił.

"W ciągu dwóch lat dokonaliśmy nie tylko uzawodowienia, ale przeprowadziliśmy to, co zostało zapisane w programie profesjonalizacji. To więcej niż likwidacja poboru i fakt, że w wojsku są tylko żołnierze zawodowi" - powiedział Klich, odpowiadając na zarzut, że profesjonalizacja została dokonana zbyt szybko i odbiła się na wyszkoleniu i wyposażeniu armii.

Reklama

"W szeregi wojska trafiają dziś ci, którzy chcą z wojskiem wiązać swoją przyszłość, a nie ludzie z +branki+, to jest nasza odpowiedź i to jest nasz sukces. Nie przypominam sobie, żeby sama idea w parlamencie była kwestionowana, głosów, że chcemy tak dużo osiągnąć w tak krótkim czasie też nie było wiele" - dodał. Argumentował, że podstawowe szkolenie żołnierza zawodowego wydłużono z 18 miesięcy do trzech lat.

"Spieszyliśmy się, ponieważ współczesne pole walki wymaga armii zawodowej" - dodał. Argumentował, że przed Polską zrobiło to wiele innych krajów, także mniejszych od Polski, a obecnie robią to Niemcy, korzystając przy tym z polskich doświadczeń.

Przypomniał, że rezygnacji z obowiązkowej służby wojskowej towarzyszyły reformy zasad zakwaterowania i wyżywienia mniejszej i w pełni zawodowej armii. Dodał, że zawodowy szeregowy "na wejściu, zazwyczaj w swoim pierwszym miejscu pracy" zarabia 2,5 tys. brutto, nie licząc innych świadczeń i dodatków.

Do osiągnięć zaliczył zmiany w systemie dowodzenia, w tym likwidację okręgów wojskowych i podporządkowanie dowódców rodzajów sił zbrojnych szefowi Sztabu Generalnego, zmniejszenie liczby garnizonów, nowy system zakupów uzbrojenia oraz zmianę proporcji na korzyść jednostek operacyjnych kosztem jednostek zabezpieczenia.



Reklama

"Zmniejszyliśmy zatrudnienie w korpusie pracowników cywilnym - ale w konsultacjach ze związkami zawodowymi, staramy się zminimalizować społeczne konsekwencje skutki tych decyzji" - dodał.

"Żaden inny rząd nie przeprowadził ustawy o weteranach misji zagranicznych, a przecież jest 95 tys. żołnierzy, którzy przez misje przeszli" - wyliczał.

Odpowiadając na zarzuty o pochopnej decyzji o przejęciu odpowiedzialności za prowincję Ghazni w Afganistanie przekonywał, że wojsko skupione jest silniejsze, ale - przyznał - chodziło też o aspekt polityczny. Argumentował, że wzmocniło to pozycje Polski w rozmowach z USA i na forum NATO. Powtórzył, że zaangażowanie a Afganistanie przyczyniło się do tego, że sojusz w nowej strategii zobowiązał się uaktualniać plany działania na wypadek agresji na Polskę.

Podkreślił, że 1,3 mld zł wydane na dodatkowe wyposażenie żołnierzy w Afganistanie, "nie zostały wyrzucone w błoto" i większość sprzętu wróci do Polski, podobnie jak po misji irackiej.

Klich wyliczał, że gdy obejmował kierownictwo MON kontyngent w Afganistanie nie miał ani jednego śmigłowca, obecnie ma ich 11, były 24 wozy Rosomak, a teraz jest ich 115, także Amerykanie udostępniają swoje pojazdy opancerzone polskiemu wojsku. Podkreślał, że przed trzema laty kontyngent nie miał bezzałogowych samolotów rozpoznawczych, a teraz dysponuje własnymi oraz użyczonymi przez sojuszników.

"Poseł Dorn zarzuca mi, że nie broniłem honoru generała Andrzeja Błasika. Honor to jedno, rola to drugie. Nie przesądzając roli gen. Błasika na pokładzie Tu-154, przypomnę, że honoru gen. Błasika broniłem już wtedy, kiedy odbywał się jego pogrzeb i później w licznych wystąpieniach" - powiedział.

Mówił też, że gdy objął urząd, jedną z podstawowych spraw, którymi musiał się zająć, było "porządkowanie bałaganu, który wprowadziło do resortu obrony narodowej PiS" i naprawienie szkód, poczynionych przez "tsunami", jakim była działalność Antoniego Macierewicza, który "rozłożył Służbę Kontrwywiadu Wojskowego na łopatki". Jako przykład bałaganu, na który się natknął obejmując stanowisko, podał to, że biuro ds. F-16 znajdowało się w pionie społecznym, który - jak zaznaczył - zajmuje się m.in. orkiestrami wojskowymi. "Kompletny brak rozsądku" - ocenił.

Klich krytykował też wcześniejszych ministrów obrony. "Ciekaw jestem, dlaczego moi poprzednicy od 1995 roku nie wypełniali ustawy o ministrze obrony narodowej, tej która została wprowadzona po słynnym obiedzie drawskim, która nakazywała, żeby była jedność dowodzenia w wojsku" - mówił.