Politycy SLD pytali w czwartek o "zablokowanie" przez szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego pytania dziennikarza PAP na konferencji w Izraelu dotyczącego ustawy reprywatyzacyjnej. Ich zdaniem było to "nadużycie uprawnień".
Pitera zapewniała, że "rząd nie naciska na dziennikarzy", a "premier nie uchyla się przed odpowiedzią na żadne pytania". "Kwestia nie leży w pytaniu, kwestia leży w okolicznościach - podkreśliła. - Nie widzę nic niewłaściwego w prośbie, aby dziennikarz zadał to pytanie nie w tych okolicznościach, bo są to okoliczności niewłaściwe".
Zdaniem Zbigniewa Matuszczaka "nacisk Arabskiego na niezależne media był oczywisty". Pytał, czy "zablokowanie pytania dziennikarza, to nie była klasyczna cenzura". "Chciałbym wiedzieć, czy będą wyciągnięte konsekwencje służbowe wobec Arabskiego za oczywiste nadużycie uprawnień i zasad konstytucji, czy zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec szefa PAP za bezkrytyczną realizację dyspozycji Arabskiego" - pytał Matuszczak. "Obowiązkiem opozycji jest patrzenie władzy na ręce, patrzenie, czy jest przestrzegana konstytucja. Art. 54 konstytucji stanowi, że każdemu zapewnia się wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji" - mówił poseł SLD Tomasz Kamiński.
"Jeżeli państwo sprowadzacie cenzurę do tego jednorazowego (incydentu), to myślę, że trochę wybielacie to, czym była cenzura w PRL" - odpowiadała Pitera posłom Sojuszu.
Minister przedstawiła też raport "Freedom Press Index", według którego Polska w ciągu lat 2005-2010 awansowała o 21 pozycji - jeśli chodzi o kwestie przestrzegania wolności dziennikarskiej. "Nie jest właściwe stawianie zarzutów, że rząd w jakikolwiek sposób ogranicza prasę" - oceniła.