Rządowy projekt zmian w OFE zakłada, że składka przekazywana z ZUS do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., a w 2017 r. osiągnie 3,5 proc. Pieniądze, które zamiast trafić do OFE, pozostaną w ZUS, mają pójść na specjalne indywidualne subkonta.
"Ludzie urodzeni po 31 grudnia 1980 roku muszą mieć składkę w OFE na poziomie 5 proc., a nie 2,3 proc., jak chce rząd" - przekonywała podczas środowej konferencji prasowej Anna Bańkowska (SLD). Jej zdaniem projekt dotyczący OFE w kształcie przestawionym przez rząd jest trudny do zaakceptowania.
Dlatego - jak mówiła - jedna z poprawek proponowanych przez jej klub zakłada, że grupy 30-latków i ludzi młodszych nie będzie dotyczyła konieczność obniżenia składki w OFE do 2,3 proc. "Uważamy, że ludzie młodzi są bardzo pozytywnie nastawieni do gry rynkowej i wierzą, że oszczędzanie w OFE jest dla nich dobrą perspektywą" - argumentowała Bańkowska.
Z kolei osoby urodzone między 1949 a 1969 rokiem, które dobrowolnie ubezpieczały się w OFE - zgodnie z propozycją Sojuszu - miałyby prawo "wziąć rozwód z OFE" i powrócić do ubezpieczenia się jedynie w ZUS.
"Proponujemy też, by rząd zrezygnował z 90-proc. limitu na inwestowanie składek w akcje" - powiedziała Bańkowska.
SLD nie zgadza się także z propozycją rządową, która zakłada 4-procentową ulgę podatkową dla osób dodatkowo się ubezpieczających. W ocenie Bańkowskiej takie rozwiązanie jest bowiem korzystniejsze dla bogatych.
Przekonywała, że propozycje złożone przez SLD mogą dać podobny poziom oszczędności, jak założenia rządowe, czyli ok. 200 mld zł.
Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński skrytykował natomiast rząd za narzucenie "sprinterskiego" tempa prac przy ustawie, która - mówił - "dotyczy bezpośrednio 16 mln Polaków oszczędzających w OFE pieniądze na swoją jesień życia". "Szukaliśmy rozwiązania kompromisowego, które wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom społecznym różnych grup wiekowych" - podkreślił Wikiński.
Sejm rozpoczął pracę nad rządowym projektem zmian w OFE w środę po południu.