Tusk w obszernym artykule, który ukazał się w ostatni weekend w "Gazecie Wyborczej", przedstawił bilans prac swojego rządu oraz odpowiadał krytykom zarzucającym mu zbyt wolne tempo przemian w Polsce. Premier przekonuje, że rząd przeprowadza głębokie reformy, a jednym z grzechów jego ekipy jest to, że nie potrafi przebić się z nimi do opinii publicznej. Jego zdaniem koniecznych reform nie można przeprowadzić jednorazowo i gwałtownie, ale stopniowo.
W artykule polemicznym wobec publikacji szefa rządu, szef SLD, Grzegorz Napieralski odnosi się do kilku zagadnień, m.in. gospodarki i finansów publicznych, polityki społecznej i edukacji, polityki zdrowotnej, a także do rządowych zmian w systemie emerytalnym. Napieralski ocenił, że pisaniu tekstu premiera "musiała przyświecać idea wypowiedziana przez Donalda Tuska: ja nie mam z kim przegrać". "Arogancja kipi uszami" - stwierdził szef SLD.
Pisząc o gospodarce i finansach, szef Sojuszu nawiązał do słów I sekretarza KC PZPR Edwarda Gierka i zderzył je z hasłem wyborczym PO z 2007 roku. "Czterdzieści lat temu Edward Gierek w jednym zdaniu wyraził swoje expose: +Aby Polska rosła w siłę, a ludzie żyli dostatniej+. Podobnie chwalebna formuła od początku przyświecała Platformie Obywatelskiej: +By żyło się lepiej - wszystkim+. O ile jednak za Gierka warunki życia rzeczywiście się poprawiały, o tyle za Tuska, ludziom żyje się gorzej" - napisał Napieralski.
Według niego "odkąd Donald Tusk został premierem, radykalnie pogorszyła się sytuacja na rynku pracy". "W listopadzie 2007 r. stopa bezrobocia wynosiła 11,3 proc. Obecnie przekroczyła 13 proc." - napisał Napieralski. Do tego - jak zaznaczył - koalicja rządząca zabrała ludziom bez pracy "pieniądze na aktywne formy walki z bezrobociem".
Napieralski napisał, że premier "obiecywał wzrost płac w budżetówce". "Obiecywał i płace zamroził. Na razie na rok. A podobno planuje na kolejne trzy" - zaznaczył szef SLD. "Bez cienia wątpliwości, stawiam zatem tezę, że państwo pod rządami premiera Tuska jest katastrofalnie niesprawiedliwe" - skonstatował. Według wyliczeń Napieralskiego, "dwa miliony Polaków żyje za mniej, niż 400 złotych miesięcznie".
Szef SLD wytknął też premierowi, że wbrew swym zapowiedziom, podwyższa podatki. "Miało być 3X15, a tymczasem VAT podskoczył do 23 procent, a reszta stawek pozostała nietknięta" - zaznaczył Napieralski. "Ekipa premiera często chwali się dyscypliną budżetową. Tymczasem balansujemy na progu 55 procentowego długu, po przekroczeniu którego czeka nas katastrofa. Zielona wyspa, którą mydlił nam oczy minister Rostowski - to wyspa strachu - pokryta ogromną powłoką pudru - czyli kreatywnej księgowości" - ocenił lider SLD.
Jak dodał "dziś pudrowanie już nic nie da". "Donalda Tuska dogoniło 3,5 roku zaniedbań, braku decyzji i rozrostu administracji. Rząd błyskawicznie nas zadłuża, choć sam premier mówił: +Państwo, które żyje na kredyt, nie będzie dla obywateli godne zaufania+. Rzeczywiście, nie jest" - stwierdził Napieralski. W części dotyczącej edukacji, polityk SLD stwierdził m.in., że rząd traktuje szkoły i przedszkola "po macoszemu". "Przy biernej postawie rządu liczba placówek oświatowych zmniejszyła się w roku szkolnym 2008/2009 o 602, w 2009/2010 o 541, w 2010/2011 o 582 szkoły" - napisał szef Sojuszu.
Jeśli chodzi o zdrowie, to - ocenił - "głównym osiągnięciem" minister Ewy Kopacz jest "rezygnacja z kupna szczepionek przeciw świńskiej grypie". "No tak, tym razem wygraliśmy w tę rosyjską ruletkę. Jednak strach pomyśleć, co by się stało, gdyby wirus faktycznie zaatakował. Co wtedy premier powiedziałaby zrozpaczonym pacjentom?" - pyta szef Sojuszu.
Napieralski nawiązał też do rządowego projektu ustawy o działalności leczniczej, nad którym pracuje obecnie Sejm. "Rząd zapowiada przekształcenie publicznych szpitali w placówki komercyjne. To oznacza jedno: po pierwsze zarabiać. Pacjent zejdzie na dalszy plan" - przewiduje.
A przecież - zaznaczył - "na chorobie nie można zarabiać". "Leczenie jest misją, to nie jest prowadzenie lokalu z automatami do gry w jednorękich bandytów. Innym pomysłem ministerstwa jest wprowadzenie dodatkowych, płatnych ubezpieczeń. Efekt? Bogaci idą do lekarza bez kolejki. Idą po marmurowej podłodze w nowej klinice. Ci, którzy nie mają swoich kasyn albo wyciągów narciarskich, czekają na zabieg miesiącami, a nawet latami" - uważa szef SLD.
Odniósł się też do dyskusji wokół zmian w OFE. "To może chociaż reforma +korekta+ OFE się panu premierowi udała? Przede wszystkim, to nie korekta. Łatając budżet dwie partie koalicyjne PO i PSL zamachnęły się szabelką na portfele Polaków" - ocenił polityk Sojuszu.
Jego zdaniem najgorsze jest to, że "tym razem nie wiemy, czym ta operacja się za parę lat skończy". "Część ekonomistów mówi, że emerytury będą niższe" - zauważył. Zarzucił premierowi i PO "hipokryzję" w sprawie OFE. "Kto w ogóle powołał OFE do życia? Kto je zbudował? To Pan i Pana polityczni koledzy spłodziliście OFE i paśliście je przez lata. Tylko wtedy nazywaliście się AWS i UW" - podkreślił.
W ocenie szefa SLD, "lista niedotrzymanych obietnic i porażek rządu jest jeszcze dłuższa". "Gdzie ustawa o in vitro? Gdzie bezpłatny internet? Gdzie ustawa antykorupcyjna (czym się zajmuje od 3,5 roku minister Pitera?). Kiedy w końcu wyjdziemy z Afganistanu?" - pyta.
"Panie Premierze, uwierzył Pan we własną wielkość i geniusz swoich politycznych współpracowników" - zwrócił się do Tuska. "Gdzie wasze szumnie zapowiadane ofensywy legislacyjne? Gdzie pełne szuflady ustaw? Okazały się być puste. Tak samo, jak wasze obietnice" - ocenił lider Sojuszu.
Na koniec zaproponował jednak premierowi współpracę. "W demokracji warto współpracować. My mamy i pomysły i projekty ustaw" - dodał. Wymienił m.in. projekty ustaw w dotyczące: podniesienia płacy minimalnej, wprowadzenia podatku bankowego, refundacji in vitro, edukacji seksualnej i likwidacji IPN. "To wszystko można zrobić. Ale trzeba działać, a nie działania pozorować" - apeluje szef SLD.