Dopuszczenie posła do Parlamentu Europejskiego, ministra sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego do udziału w procesie stało się możliwe, po tym jak sąd uprzedził strony postępowania o możliwej zmianie kwalifikacji czynu oskarżonego.

Reklama

W ocenie sądu zarzucany liderowi Samoobrony Andrzejowi Lepperowi czyn można zakwalifikować nie tylko z artykułu 233 par. 1 Kodeksu karnego - składanie fałszywych zeznań, ale również z artykułu 234 - fałszywe oskarżenie innej osoby.

Różnica jest taka, że w przypadku pierwszej kwalifikacji pokrzywdzonym jest wyłącznie wymiar sprawiedliwości, natomiast w drugiej jest nim także konkretna osoba fizyczna lub prawna.

Orzekająca w sprawie sędzia Anna Walenciak uzasadniając tę decyzję, powiedziała, że Zbigniew Ziobro miał status pokrzywdzonego przez większą część śledztwa, zaś prowadząca je Prokuratura Okręgowa w Warszawie o utracie tego statusu powiadomiła go dopiero tuż przed zamknięciem postępowania.

Ziobro o przywrócenie statusu pokrzywdzonego i włączenie go do procesu w charakterze oskarżyciela posiłkowego zwrócił się do koszalińskiego sądu w marcu tego roku.

Ponieważ w poniedziałek nie było go w sądzie, rozprawę przerwano do 9 maja ze względu na konieczność powiadomienia Zbigniewa Ziobry o możliwości "realizowania przez niego uprawnień procesowych jako strony."

Andrzej Lepper, który stawił się w sądzie, po wyjściu z sali powiedział dziennikarzom, że jego zdaniem trudno mówić o "pokrzywdzeniu pana Ziobry".

Reklama

"Ja nie przyczyniłem się do jego upadku, odwrotnie, to on przyczynił się do działań przeciwko Samoobronie i mnie osobiście" - dodał Lepper.

Na poniedziałkowej rozprawie sąd zdecydował również, przy aprobacie oskarżonego, o odczytaniu zeznań złożonych przez 20 świadków oskarżenia w śledztwie, bez wzywania ich na rozprawę.

Proces Leppera to efekt zeznań, złożonych przez niego w sierpniu 2007 r. w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie, w śledztwie prowadzonym przez warszawską prokuraturę dotyczącym przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

Polityk powiedział wówczas, że 4 czerwca 2007 r. Ziobro - ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie PiS-Samoobrona-LPR - miał powiedzieć mu - ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa - że CBA prowadzi akcję ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa.

Ziobro od początku zaprzeczał słowom Leppera. Dzień po konfrontacji w koszalińskiej prokuraturze ujawnił dowód na prawdziwość swoich słów - cyfrowy dyktafon z nagraną przez niego potajemnie rozmową z Lepperem.

Nagranie - które nazwał "politycznym gwoździem do trumny Andrzeja Leppera" - Ziobro przekazał warszawskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA.

W 2008 r. z braku danych uzasadniających podejrzenie przestępstwa śledztwo w wątku o przeciek dotyczący "fałszywego oskarżenia" Ziobry przez Leppera umorzono. W 2009 r. warszawski sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na decyzję prokuratury i uchylił umorzenie, nakazując kontynuowanie śledztwa.

W czerwcu 2010 r. w prokuraturze doszło do ponownej konfrontacji Leppera z Ziobrą. Dwa miesiące później śledczy przedstawili Lepperowi zarzut składania fałszywych zeznań. W październiku sporządzili akt oskarżenia, który przesłali do Sądu Rejonowego w Koszalinie.

Lepper nie przyznał się w śledztwie do zarzutu. Za składanie fałszywych zeznań grozi do 3 lat więzienia.