Lepper odmówił składania wyjaśnień. Nie chciał też odpowiadać na pytania. Powiedział, że nie przyznaje się do zarzutu.

Pierwszym przesłuchanym świadkiem był Ziobro, który w procesie występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Na czas jego przesłuchania sąd wyłączył jawność rozprawy, uznając, że mogą zostać ujawnione informacje stanowiące tajemnicę państwową.

Reklama

Poniedziałkowa rozprawa była czwartym terminem w procesie Leppera. Na poprzednich sesjach sądu - 28 stycznia, 17 marca i 4 kwietnia - nie udało się rozpocząć przewodu. Na dwie pierwsze rozprawy nie stawił się oskarżony. Na trzeciej sąd musiał rozpoznać wniosek Ziobry o przywrócenie mu statusu pokrzywdzonego i włączenie do procesu w charakterze oskarżyciela posiłkowego.

Również w poniedziałek przed odczytaniem aktu oskarżenia sąd zajmował się sprawami proceduralnymi. Obrońca Leppera złożył wniosek o wyłączenie sędzi Anny Walenciak ze względu na brak bezstronności. Wniosek ten był efektem uznania przez sąd Ziobry za pokrzywdzonego, do czego potrzeba była zmiana kwalifikacji prawnej czynu lidera Samoobrony.

Prokuratura zarzuciła Lepperowi popełnienie przestępstwa, w którym pokrzywdzonym jest wyłącznie wymiar sprawiedliwości (art. 233 par.1 Kodeksu karnego). Sąd uznał zaś, że możliwe jest również zastosowanie art. 234 Kodeksu karnego, w którym pokrzywdzonym jest konkretna osoba fizyczna.

Według obrońcy Leppera mecenasa Wiesława Żurawskiego sąd zmieniając kwalifikację już na początku postępowania zrobił ukłon w stronę Ziobry, który inaczej nie mógłby zostać oskarżycielem posiłkowym, i przesądził tym samym o treści wyroku.

Powołany do rozpoznania wniosku trzyosobowy skład sędziowski - Agnieszka Augustynowicz, Katarzyna Boruń i Izabela Sobolewska - nie podzielił argumentacji adwokata Leppera i uznał, że uprzedzenie stron o zmianie kwalifikacji czynu "nie przesądza, czy przestępstwo na szkodę tej osoby zostało popełnione, podobnie jak przedstawienie oskarżonemu aktu oskarżenia, nie przesądza o jego winie i sprawstwie."

Reklama



Postanowienie jest prawomocne i nie można go już skarżyć.

Proces Andrzeja Leppera to efekt zeznań, złożonych przez niego 12 sierpnia 2007 r. w Prokuraturze Okręgowej w Koszalinie, w prowadzonym przez warszawską prokuraturę okręgową śledztwie dotyczącym przecieku z akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

Polityk powiedział wówczas, że 14 czerwca 2007 r. Ziobro - ówczesny minister sprawiedliwości w rządzie PiS-Samoobrona-LPR - miał powiedzieć mu - ówczesnemu wicepremierowi i ministrowi rolnictwa - że CBA prowadzi akcję ws. afery gruntowej w resorcie rolnictwa.

Ziobro od początku zaprzeczał słowom Leppera. Dzień po konfrontacji w koszalińskiej prokuraturze ujawnił dowód na prawdziwość swoich słów - cyfrowy dyktafon z nagraną przez niego potajemnie rozmową z Lepperem. Nagranie - które nazwał "politycznym gwoździem do trumny Andrzeja Leppera" - Ziobro przekazał warszawskiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w sprawie przecieku z akcji CBA.

W 2008 r. z braku danych uzasadniających podejrzenie przestępstwa śledztwo w wątku o przeciek dotyczący "fałszywego oskarżenia" Ziobry przez Leppera umorzono. W 2009 r. warszawski sąd uwzględnił zażalenie Ziobry na decyzję prokuratury i uchylił umorzenie, nakazując kontynuowanie śledztwa.

W czerwcu 2010 r. doszło do ponownej konfrontacji Leppera z Ziobrą. Dwa miesiące później śledczy przedstawili Lepperowi zarzut składania fałszywych zeznań. W październiku sporządzili akt oskarżenia.

Ziobro mówił w poniedziałek dziennikarzom, że czuje się pokrzywdzony, bo słowa przypisywane mu przez Leppera "podważały zaufanie do niego, jako do człowieka oraz prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości."

Dodał, że jest niekwestionowane przez biegłych, co do autentyczności nagranie, które potwierdza, że słowa te w rozmowie z czerwca 2007 r. nie padły.

Za składanie fałszywych zeznań grozi do trzech lat więzienia.