Oskarżenia padające w raporcie dotyczą rządu, a także obecnego prezydenta. Fragmenty, które omawia "Newsweek", dotyczą przede wszystkim okresu przed katastrofą, gdy przygotowywana była wizyta prezydenta w Katyniu.
Wiele miejsca poświęcono zestawieniu korespondencji urzędniczej z wypowiedziami publicznymi polityków. I tak: w oficjalnym liście szef MON Bogdan Klich pochwala pomysł zabrania do Katynia najważniejszych generałów, przy czym już po wypadku Klich podkreślał, że nie znał listy członków delegacji.
O dołączenie do listy pasażerów rządowego tupolewa grupy parlamentarzystów zwracał się do Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski. Przytoczone są także wypowiedzi obecnego prezydenta, które mają świadczyć o bagatelizowaniu przez niego katastrofy smoleńskiej.
Stawianych jest także wiele pytań, m.in. o przejawiany przez rząd "zastanawiający upór w sprawie stosowania konwencji chicagowskiej", a także o rzeczywiste intencje rządu. "Czy były one podyktowane polityczną niechęcią do Prezydenta i próbą zawłaszczenia dla celów marketingowych uroczystości dla siebie i swojego obozu politycznego, czy też kryją się za tym jeszcze inne pobudki" - można przeczytać w raporcie.
Raport będzie na tyle szeroki, że zdecydowano się wydać go w formie książkowej. Do sprzedaży ma trafić jeszcze w czasie kampanii wyborczej. "Nam nie zależy na zyskach ze sprzedaży, tylko na tym, by Polacy mieli szansę poznać prawdziwą, a nie rządową wersję wydarzeń" - tłumaczy "Newsweekowi" jeden z członków parlamentarnego zespołu wyjaśniającego przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem.