"Rozmawiałem we wtorek rano na Radzie Ministrów z ministrem Millerem i on ma determinację, tak jak cała komisja, żeby w czerwcu na moim biurku znalazł się raport. Tak jak wspomniałem, wtedy czekamy tylko na efekt tłumaczenia. Nie mam zamiaru ingerować w żaden sposób w treść tego raportu, po tłumaczeniu będziemy natychmiast to publikować" - powiedział we wtorek Tusk na konferencji prasowej w Adamowie w woj. podlaskim.
"Newsweek" napisał, że raport komisji Millera zostanie opublikowany dopiero po wyborach. Według tygodnika, publikacja raportu w takim terminie oznacza, że rząd uniknie tematów smoleńskich w kampanii, a premier "nie będzie musiał przed wyborami dymisjonować urzędników odpowiedzialnych za zaniedbania, które przyczyniły się do katastrofy".
"Newsweek" podkreśla, że wiele wskazuje na to, iż opóźnienie może być efektem konfliktu między Tuskiem, a Millerem - premier ma bardzo krytycznie oceniać sposób, w jaki Miller kieruje resortem spraw wewnętrznych.
Tusk pytany o informacje "Newsweeka" powiedział: "Dzisiaj o mało nie spadłem z krzesła (...) to co ja przeczytałem na temat komisji Millera, moich relacji z nim. Nie ma nic - literalnie nic wspólnego - z terminem informacja".
Jak dodał, czasami dziennikarze oczekują on niego, że będzie komentował jakieś informacje, które potem okazują się "wyssanymi z palca absolutnymi fantasmagoriami".
"Wtedy jest mi trudno podejść do takiego pytania, bo komentując tego typu rewelacje - w cudzysłowie - uwiarygadniam je. Nie będę udawał, że uczestniczę w jakiejś poważnej wymianie poglądów, kiedy czytam rzeczy tak odległe od prawdy i rzeczywistości" - zaznaczył szef rządu.
Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy w opublikowanym 12 stycznia raporcie końcowym obarczył winą za katastrofę Tu-154M z 10 kwietnia 2010 r., w której zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, stronę polską. Polskie władze uznały raport za niepełny i jednostronny. Zapowiedziały przygotowanie własnego dokumentu. Zajmuje się tym komisja pracująca pod kierownictwem szefa MSWiA.