Macierewicz tłumaczy, że dokument, który zostanie wkrótce przedstawiony to nie raport. "Mówimy o białej księdze, czyli o bardzo ograniczonym zbiorze dokumentów dotyczących określonych problemów, a nie o całościowym raporcie. Na raport będziemy musieli poczekać zapewne dwa miesiące. Trzeba liczyć się z tym, że będzie to koniec sierpnia, początek września" - powiedział w poniedziałek Macierewicz dziennikarzom w Sejmie.
Podkreślił, że biała księga "koncentruje się na problematyce związanej z odpowiedzialnością, także prawną, rządu Donalda Tuska i strony rosyjskiej". Dodał, że dokument dotyczy "wycinkowego problemu", a nie całej tematyki związanej z katastrofą smoleńską. "Niewątpliwie pełen obraz będzie dopiero za jakieś dwa miesiące" - zaznaczył.
Macierewicz pytany, czy biała księga powstała, aby wymusić publikację raportu przez komisję szefa MSWiA Jerzego Millera, zaprzeczył. "Z ministrem Millerem nie sposób konkurować, gdyż od czterech miesięcy zapowiada coś, czego nie robi. W tej konkurencji nie startuję. Miller łamie swoje wszystkie obietnice i słowa. Z tym konkurować nie sposób" - podkreślił.
Poseł PiS skomentował też krótko poniedziałkowe słowa premiera, który stwierdził, że nie zamierza czytać białej księgi. "Jego strata" - powiedział.
"Wszystkie osoby urzędowe, które zajmują się sprawą otrzymają egzemplarz (białej księgi - PAP), zarówno w kraju, jak i zagranicą" - zapowiedział Macierewicz.