Rok temu Trybunał Konstytucyjny orzekł, że finansowanie z budżetu państwa składek zdrowotnych rolników, bez względu na ich status materialny, jest niezgodne z ustawą zasadniczą. Parlament na zmianę przepisów dostał 15 miesięcy. Dotychczas PO i PSL nie udało się osiągnąć porozumienia w tej sprawie.
Szef Stronnictwa Waldemar Pawlak mówił na piątkowej konferencji prasowej w Sejmie, że projekt przygotowany przez ministra rolnictwa Marka Sawickiego, który uwzględnia parytet dochodowy, zostanie zgłoszony jako propozycja poselska na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Podkreślił, że chodzi o to, aby zdążyć z uchwaleniem przepisów przed końcem roku.
"W tej chwili ta propozycja zmierzałaby, w uproszczeniu przyjmując, że ta składka płacona z własnej kieszeni byłaby na poziomie około 17 złotych, uwzględniając właśnie parytet dochodów" - powiedział wicepremier.
Jak podkreślił, mechanizm, w oparciu o który byłaby pobierana, byłby podobny do tego, który dotyczy osób prowadzących działalność gospodarczą. Powiedział, że jest oburzony pomysłami, zgodnie z którymi niektóre grupy byłyby traktowane gorzej, tak jak to było w PRL.
"W PRL-u rolnicy, rzemieślnicy płacili za leczenie z własnej kieszeni (...). Pamiętam wspomnienia z domu rodzinnego, jak to było, gdy trzeba było pojechać do lekarza, czy do szpitala i znaleźć pieniądze, żeby zapłacić za pobyt" - oświadczył.
Według niego, jeżeli mamy obecnie mechanizm solidarnościowego finansowania systemu ochrony zdrowia, gdzie część składki odpisywana jest od podatku (ponad 7 proc.), a 1,25 od dochodu, to ten sam mechanizm powinien być zastosowany w odniesieniu do rolników.
Jego zdaniem, wówczas składka jaką płaciliby rolnicy z własnej kieszeni wynosiłaby około 17 zł miesięcznie. Właściciele gospodarstw do 15 ha nie byliby objęci tym rozwiązaniem, bo zdaniem PSL, mają zbyt niskie dochody.
"To jest sprawa do dyskusji w koalicji. Myślę, że pan minister Boni zrobił błąd techniczny, bo wdał się w dyskusję medialną bez uzgodnienia tego politycznie" - ocenił Pawlak.
Pytany, czy sprawa zostanie poparta przez PO, powiedział: "Jesteśmy w trakcie rozmów z Platformą i zależy nam na porozumieniu, żeby to rozwiązania było szybko przyjęte".
Szef sejmowej komisji rolnictwa Leszek Korzeniowski (PO) powiedział PAP, że z oceną propozycji PSL należy poczekać na jej szczegóły. "W poprzedniej kadencji zrobiliśmy mały krok, jeżeli chodzi o KRUS, bo troszeczkę go uszczelniliśmy - ale tylko troszeczkę" - podkreślił. Przyznał jednocześnie, że na pewno tzw. mali rolnicy "nie są w stanie płacić pełnych składek tak, jak można by to sobie wyobrazić, jeśli chodzi o ZUS".
Premier Donald Tusk odnosząc się jeszcze we wrześniu do postulatu reformy KRUS podkreślał, że wprowadzenie tam zmian wymaga konsensusu politycznego. "To nie będzie z oczywistych względów jednopartyjne zadanie. Jeśli nie będzie zbiorowej woli, to nie będzie tej zmiany" - zaznaczył szef PO.
Obecnie za 1,5 mln rolników składkę zdrowotną płaci budżet państwa. W zeszłym roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że to niezgodne z konstytucją i dał rządowi 15 miesięcy na poprawienie przepisów, czyli do 4 lutego 2012 r. W swoim orzeczeniu Trybunał wskazał też, że składkę zdrowotną należy powiązać z sytuacją dochodową rolników.
W połowie października szef doradców premiera Michał Boni mówił, że według wstępnych propozycji dotyczących składki zdrowotnej dla rolników, wyniosłaby ona ok. 35 zł miesięcznie, przy czym osoby o dochodach niższych niż 5-6 tys. zł rocznie, byłyby z niej zwolnione.
Z kolei minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) niedawno deklarował, że sposób naliczania składki na ubezpieczenie zdrowotne rolników powinien zależeć od ich dochodów. Proponował, by za rolników o niskich dochodach - tak jak za bezrobotnych - płaciło państwo, natomiast pozostali mieliby płacić 1,25 proc. ze swoich dochodów, tak jak ZUS-owcy, a 7,75 proc. będzie im potrącane z podatku gruntowego.
Komentarze (9)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeO Matko, obawiam się, że jednak V-Pawlak IDIOTĄ jest. No bo jak inaczej można zakwalifikowac propozycję, żeby rolnicy płacili 17 zł miesięcznie składki na ubezpieczenie zdrowotne. My z żoną - oboje emeryci - płacimy powyżej 100 zł, nie mając ŻADNYCH dopłat uniejkowych, możliwości obsadzenia paru arów kartoflami, wyhodowaniu sobie świniaka, czy paru kur, lub bodaj skłusowania ryb, czy dzika, które rolnicy żrą bez badań i jeszcze sprzedają głupolom z miast. ZAWSZE będę twierdził, że ta klika Peeselmanów są chorą tkanką, którą trzeba wyciąć, bo w trosce o swój elektorat doprowadzają do takich anomalii gospodarczo-społecznych, co nie ma nic wspólnego z dobrem naszej, ukochanej Ojczyzny, jako wspólnej Matki roboli, chłopów i inteligencji, z wyłączeniem inteligencji katolickiej, bo to osobny temat.
Hej !-