Rada Ministrów przyjęła we wtorek projekt budżetu na 2012 rok. W dokumencie założono, że w przyszłym roku deficyt nie przekroczy 35 mld zł, a wzrost gospodarczy wyniesie 2,5 proc. PKB.
Miller przypomniał na konferencji prasowej w Sejmie, że jeszcze niedawno minister finansów Jacek Rostowski zapowiadał trzy warianty budżetu na 2012 rok, w zależności od założeń wzrostu gospodarczego. Pierwszy wariant "umiarkowanego spowolnienia" w przyszłym roku zakładał wzrost PKB o 3,2 proc., drugi wariant "średniego spowolnienia" - wzrost PKB o 2,5 proc., a trzeci "wariant recesyjny" - ze spadkiem PKB o 1 proc.
"Jak widać rząd wylosował wariant środkowy, który określa deficyt budżetowy na poziomie 35 mld zł, a bezrobocie prawie 13 proc. Jest pytanie, czy zejście do poziomu 35 mld zł jest możliwie?" - pytał b. premier.
Według niego, to pytanie jest o tyle zasadne, że jeszcze w ubiegłym roku deficyt finansów publicznych był na poziomie 111 mld zł, a także nie wiadomo, jaki będzie deficyt na koniec 2011 r. "Niewątpliwie takie szybkie schodzenie z deficytu jest zamiarem ambitnym, natomiast zasadnicze pytanie jest, czy jest to zamiar realistyczny" - powiedział Miller.
Szef klubu SLD zwrócił także uwagę na słowa premiera Donalda Tuska, który podczas wtorkowej konferencji powiedział m.in., że "wszyscy ministrowie, także ci, którzy debiutowali w roli dyskutantów nad projektem rządowym ustawy budżetowej, wykazali się naprawdę nadzwyczajną odpowiedzialnością i powściągliwością", co - mówił premier - bardzo ułatwiło ministrowi finansów "ostateczne dopięcie budżetu".
"To rzuciło mi się w oczy, bo pamiętam, że w czasach, kiedy ja byłem prezesem Rady Ministrów, dyskusja nad budżetem była zawsze bardzo żywa, bardzo emocjonalna i bardzo ciężka. Być może teraz nie ma o co walczyć, dlatego ministrowie nie przejmują się swoją rolą wierząc, że geniusz ministra finansów załatwia wszystkie problemy" - powiedział Miller.