Donald Tusk nie zaprosił Grzegorza Schetyny do rządu, ponieważ w ten sposób chciał osłabić jego pozycję w PO - najczęściej tak interpretowano nieobecność byłego wicepremiera, szefa MSWiA oraz marszałka Sejmu wśród ministrów Donalda Tuska. Jednak, jak pisze "Polska The Times", decyzja premiera może mieć zupełnie inne podłoże.
Pod koniec października do resortu spraw wewnętrznych weszło Centralne Biuro Śledcze, które przygląda się kontraktom podpisanym przez działające w obrębie resortu Centrum Projektów Informatycznych. Chodzi w szczególności o te umowy, które podpisano bez przeprowadzenia przetargu. Sąd zdecydował o aresztowaniu byłego dyrektora CPI, jego żonę, a także wiceprezesa wrocławskiej firmy, które dla ministerstwa realizuje aż dziewięć projektów.
Zdaniem części partyjnych kolegów Grzegorza Schetyny, Donald Tusk obawia się, że węszące w resorcie CBA może znaleźć coś, co uderzy w Schetynę bądź któregoś z jego najbliższych współpracowników. "Premier boi się, że CBA dojdzie do samego Schetyny albo kogoś z jego najbliższego otoczenia, a wówczas byłby to cios w nowy rząd. Tusk nie chce drugiej afery hazardowej i woli zrobić ruch wyprzedzający" - mówi w rozmowie z "Polską The Times" jeden z polityków PO.
Gazeta przekonuje, że Tusk jak ognia boi się jakichkolwiek korupcyjnych podejrzeń, które mogłyby uderzyć w któregokolwiek z ministrów. Nie chce bowiem powtórki z afery hazardowej, która przetrzebiła jego gabinet. Szef rządu miał przestrzegać parlamentarzystów przed jakimikolwiek związkami z korupcją, puszczając na posiedzeniu klubu PO film z zatrzymania byłej już posłanki Beaty Sawickiej.
Czy CBA może znaleźć w MSW coś na Grzegorza Schetynę? - zastanawia się dziennik. Gazeta podkreśla, że były wicepremier i marszałek Sejmu, jeszcze nim zaangażował się na dobre w politykę, miał silne związki z biznesem. "Trudno czynić mu zarzut tylko z tego, że ma kontakty wśród biznesmenów. Każdy, zanim wszedł do polityki, stykał się z różnymi ludźmi" - mówi "Polsce" jeden z polityków Platformy. I dodaje: "Grzesiek to skuteczny i bardzo pracowity człowiek. Odnosi sukcesy w polityce, kiedyś odnosił w biznesie, dzięki tym właśnie przymiotom. Nie widzę w tym nic złego".