Jak ocenił premier, PiS "uznał, że jego szansa będzie polegała wyłącznie na tym, jak źle jest w Polsce i jak źle oceniana jest Polska". W naszym interesie jest jednak - przekonywał - "aby w Polsce, także w tej debacie o przyszłości Europy wiodło się jak najlepiej". "Chciałbym, żeby w tej debacie o przyszłości Polski (...), starać się choć na moment pomyśleć o tym, co zrobić, żeby w Polsce było lepiej, żeby polska pozycja była lepsza, a nie żeby dokuczyć sobie i innym, i doprowadzić do sytuacji kryzysowej" - powiedział Tusk.

Reklama

"To jest moja gorąca prośba (...): na miłość Boga, nie róbmy z tego, co dla Polski, ale też dla Polski naszych dzieci będzie tak ważne, nie róbmy z tego kolejnego przetargu politycznego, w którym najważniejszą stawką ma być wasz pesymizm i wasza niewiara we własne siły i polskie siły" - apelował szef rządu.

Podkreślił jednocześnie, że słowa uznania należą się opozycji siedzącej po lewej stronie sali sejmowej. "Muszę powiedzieć, że jestem pod dużym wrażeniem lojalności wobec państwa polskiego w tej bardzo trudnej debacie i chciałbym podziękować całej tej stronie" - mówił premier, zwracając się do posłów SLD i Ruchu Palikota.

"To był obraz budujący i jest budujący, i w kraju, i za granicą. Widać, że przy tak dramatycznych różnicach, jakie dzielą lewicę od rządzących w wielu sprawach, że w tej sprawie akurat nam udało się tę ideę konsensusu i wspólnego interesu narodowego uratować. Może to jest paradoks historii, a może sprawiedliwość historii, że dzisiaj w kategorii wspólnego interesu narodowego, (Janusz) Palikot i Leszek Miller mówią mocniej niż Kaczyński i Ziobro. Takich czasów doczekaliśmy się" - stwierdził.

Reklama

Wcześniej Donald Tusk mówił w Sejmie: "Kiedy obserwujemy, co się dzieje w Brukseli na przykład podczas ostatniej Rady Europejskiej, a także, co się dzieje każdego dnia w Europie i na świecie, możemy bez żadnego ryzyka stwierdzić, że w tym, bardzo często też chaosie i poczuciu niepewności, powstają dwie koncepcje Europy".

Trwa ładowanie wpisu

Według premiera, nikt z rządzących dziś w państwach europejskich otwarcie nie będzie opowiadał się za dezintegracją UE, za wyjściem ze Wspólnoty. "Ale widać wyraźnie, że ten spór dotyczy roli poszczególnych państw w UE i mechanizmów, które mogły tę rolę wzmocnić lub osłabić" - powiedział.

Szef rządu uważa, że w ostatnich miesiącach coraz odważniej artykułowana idea "taka też często związana z francuską myślą polityczną, teraz w części praktyką polityczną, że UE powinna wrócić do swego zasadniczego zrębu, który opisany jest dziś granicami strefy euro". W ocenie premiera, szukając sposobu na wyjście z kryzysu, coraz częściej "wpisuje się to w kontekst debaty wokół tej koncepcji".

"To nie jest dziś jałowa dyskusja jakiejś kolejnej grupy mędrców, tylko to jest codzienna praktyka, polityka w UE, której działania, fragmenty, której procesy siłą rzeczy odnoszą się do tego punktu widzenia" - mówił premier.

"Z polskiego punktu widzenia, jestem o tym głęboko przekonany, jest rzeczą bardzo ważną, by Polska nie stała się w UE choćby z tego względu, że jest poza strefą euro i że nie osiągnęliśmy jeszcze tego poziomu rozwoju cywilizacyjnego, jak najbogatsze państwa strefy euro, by Polska nie stała się elementem drugiego lub trzeciego kręgu" - oświadczył Tusk.