Płacą za noclegi w hotelach, obiady w restauracjach, podróże służbowe. W sumie z kart kredytowych, z których korzystają urzędnicy rządowi, zapłacono w ubiegłym roku dokładnie 437.336 złotych.
Najwięcej kart kredytowych - 27 - posiadają pracownicy resortu finansów. Jacek Rostowski wydał w ubiegłym roku za pomocą rządowej karty 6.838 złotych - donosi "Fakt" i dokładnie wylicza: minister za usługi hotelarskie zapłacił 2,8 tysiąca złotych, za transport 3,4 tysiąca, a za jedzenie 493,60 złotych.
To znaczny wzrost wydatków - w 2010 roku Jacek Rostowski wydał za pośrednictwem kart 3134 złote, a podlegli mu urzędnicy 91 tysięcy. Kart było 17, o 10 mniej niż teraz.
Rzeczniczka resortu Małgorzata Brzoza wyjaśnia, że wzrost wydatków wziął się stąd, iż Polska objęła przewodnictwo w Unii Europejskiej.
Drugim pod względem rocznych wydatków kartami jest Ministerstwo Skarbu. Urzędnicy i ministrowie zapłacili nimi w sumie 83.539 złotych.
Niemało kosztuje też obsługa kart. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało z kart służbowych 41.405 złotych, a na prowizje i opłaty bankowe za używanie kart poszło 2.751 złotych.
Ale okazuje się, że nie wszystkie resorty rządu Donalda Tuska korzystają z plastikowych pieniędzy. Służbowych kart kredytowych nie ma na przykład w ministerstwie zdrowia oraz ministerstwie rolnictwa.
Zobacz także: Na kogucie! Tak Pawlak spieszy się na kolację. FOTO >>>