Dotychczasowy prezes PSL Waldemar Pawlak ma dziś złożyć dymisję z funkcji ministra gospodarki i wicepremiera. Janusz Piechociński od soboty powtarza, że będzie go namawiał do pozostania na urzędzie, jednak zarówno współpracownicy Pawlaka, jak i jego przeciwnicy uważają, że szanse na to są niewielkie. Może gdyby nie deklarował odejścia publicznie na kongresie, to by rozważył taką ewentualność – mówi jeden z ludowców. Trzeba więc pytać nie o to, czy Pawlak zostanie, ale kto go zastąpi.
Sam Piechociński deklaruje, że nie chce w rządzie usiąść w fotelu po Pawlaku. Zapowiada, że zamierza się poświęcić przebudowie partii i przygotować ją do wymiany pokoleniowej i dwóch wyborczych lat – 2014 (wybory samorządowe i europejskie) i 2015 (prezydenckie i parlamentarne). Jednak zdaniem ekspertów Piechociński powinien wejść do Rady Ministrów. Inaczej będą kłopoty w PSL, koalicji i rządzie.
Nie może być jak za AWS, że ktoś rządzi z tylnego siedzenia. Piechociński wygrał i jest liderem partii. Dlatego choć nie chce, powinien wejść do rządu – mówi Stanisław Żelichowski, polityk PSL.
Podobnego zdania jest PO. Byłoby dobrze, gdyby Janusz Piechociński wszedł do rządu. Myślę, że oczekują tego także jego zwolennicy w PSL – by wziął sprawy w swoje ręce, a nie stał na uboczu – mówi Rafał Grupiński, przewodniczący klubu parlamentarnego PO. I dodaje, że Pawlak był z punktu widzenia koalicji bardzo dobrym wicepremierem.
Niektórzy politycy obawiają się, że nowy prezes PSL pozostając poza rządem stanie się jego recenzentem i na tym spróbuje budować swą pozycję.
Jeśli jednak Janusz Piechociński nie zostanie wicepremierem, będzie musiał wyznaczyć kandydata na wakat po Pawlaku. Oficjalnie nikt w PSL do tego stanowiska się nie garnie. Mógłby na nie wejść któryś z popierających Piechocińskiego młodych ludowców, np. marszałek lubelski Krzysztof Hetman czy świętokrzyski Adam Jarubas. Tym bardziej że nowy prezes zapowiada, iż w 2014 r. odejdzie i przekaże ster właśnie któremuś z młodszych polityków.
Mało prawdopodobny jest za to wariant zamiany resortów, np. gospodarki na infrastrukturę – PO nie chce się pozbywać tego ministerstwa.
Politycy PO i PSL zapewniają, że choć w rządzie może dojść do przetasowań, to koalicji nic nie grozi. Ale nowy lider ludowców zapowiedział, że będzie chciał podpisania umowy koalicyjnej, czego w tej kadencji nie uczyniono. Jeśli doprecyzujemy zasady współpracy, to nie będą się zdarzały takie sytuacje jak z likwidacją sądów proponowaną przez ministra sprawiedliwości – mówił Piechociński. Tyle że niektórzy w PSL boją się, że może to oznaczać rozpoczęcie koalicyjnych targów. Możemy zacząć być rozgrywani i straszeni koalicją z Millerem – mówi jeden z ludowców.
Ważną zapowiedzią nowego prezesa PSL jest stwierdzenie, że jest niechętny zmianom w rządzie, bo ten powinien spokojnie prowadzić negocjacje w sprawie wieloletniego budżetu Unii Europejskiej na lata 2014–2020.
Nowa umowa – wszystko jest dzisiaj możliwe
Czekają na duże polityczne zmiany?
Marek Sawicki (PSP): Zobaczymy. Myślę, że koalicja będzie kontynuowana. Ale jak Janusz Piechociński zrealizuje swoją zapowiedź z kampanii wyborczej o trzech oddzielnych poziomach – rządzie, klubie i partii – to zobaczymy. Już wiemy, że premier Pawlak złoży rezygnację, musimy poczekać do spotkania Piechociński – Tusk i do ich ustaleń.
Waldemar Pawlak nie da przekonać się Piechocińskiemu, by zostać w rządzie?
Pan nie zna prezesa Pawlaka? Jeśli to ogłosił na kongresie, to nie zostanie w rządzie.
Kto wtedy wejdzie do rządu?
Albo nowy prezes, albo jeśli sam tego nie zrobi – wskaże inne osoby.
Pan dałby się skusić do powrotu na funkcję szefa resortu rolnictwa?
Nie ma takiej potrzeby, nie było takich rozmów, nie rozważam takiej możliwości.
Czy zmiana szefa PSL może oznaczać korektę strategii negocjacyjnej w sprawie wieloletniego budżetu ?
Z pewnością trzeba dopingować premiera, by nie było alternatywy: albo wspólna polityka rolna, albo polityka spójności, bo obie są dla Polski ważne. Oczywiście lepiej, podczas negocjacji pamiętać nie tylko o przyjaciołach spójności, ale także przyjaciołach wspólnej polityki rolnej. Wówczas jest szansa na zbudowanie szerszej koalicji, wtedy mielibyśmy nie 15, ale 17 lub 19 sojuszników. Ale negocjacje na tym etapie rozgrywają się na poziomie szefów rządów i ich prowadzenie to kwestia premiera.
Prezes Piechociński chce podpisania umowy koalicyjnej. To nie rozpocznie sporów ?
Umowa to tylko potwierdzenie istnienia koalicji. Najlepiej spisana umowa nic nie da, jeśli nie ma woli współpracy. Ale to, czy ją podpisywać, zależy od nowego prezesa.
Może dojść do wymiany resortów PSL-u, np. gospodarka za infrastrukturę ?
Wszystko jest możliwe. Jest nowy prezes, będzie nowa rozmowa i wierzę, że nowa jakość. Każda ewentualność jest otwarta.
Rozpad koalicji też?
Nie sądzę. Na kongresie nie było głosów, że trzeba zrywać koalicję.
Ale jeśli zaczną się jakieś kłopoty w rozmowach koalicyjnych, to może PO może wymienić koalicjanta z PSL na lewicę.
Zawsze jest taka możliwość. W demokracji potrzebna jest konsekwencja i większość parlamentarna – 231 głosów. PO ma prawo poszukiwać głosów gdzie indziej, jeśli uzna nas za złego partnera. Tu niczego nie można zagwarantować i zapewnić.
PSL mógłby być bardziej otwarty na koalicję z PiS?
Nie spekulujmy. Nie trzeba wywoływać Janusza Piechocińskiego do tablicy. To doświadczony i rozważny polityk. Czekam na jego deklarację. Myślę, że do końca tygodnia wszystko będzie jasne.