Władysław Serafin przelał na swoje konta ponad 3 milionów złotych dotacji z ministerstwa rolnictwa - oskarża "Rzeczpospolita". Działacz PSL zapewnia, że to zwrot pożyczki dla organizacji zrzeszającej kółka rolnicze. Tymczasem, jak sprawdziła gazeta w oświadczeniach majątkowych Serafina, jak też w bilansie związku nie ma słowa o udzieleniu kredytu w 2008. Okazuje się, że umowa została spisana dopiero w lutym tego roku.
Do tego, jak opisuje "Rzeczpospolita", jeden z wiceprezesów, który podpisał się pod doku, nie miał uprawnień do zaciągania zobowiązań. Nie widziałem przelewów od Serafina, a musiałbym je zauważyć. Nigdy nie widzieliśmy takiej umowy z kółkami - mówi "Rzeczpospolitej" skarbnik kółek rolniczych, Bogusław Włodarczyk. Sprawą zajmuje się już prokuratura w Katowicach.
SKąd w ogóle Serafin ma takie pieniądze? Między 2003 a 2006 był radnym w Kłobucku, nie miał żadnych oszczędności, kredyty na 250 tysięcy złotych i ścigał go komornik. W 2010 został radnym sejmiku śląskiego - w dokumentach wpisał 10 tysięcy zł. oszczędności, i kredyty na 1,5 miliona złotych. Rok później zostały mu tylko kredyty na 320 tysięcy złotych - pisze "Rzeczpospolita".
W 2008, jak informuje gazeta, sprzedał pod Warszawą 1,7 hektara Janowi Wejchertowi na urządzenie pola golfowego, co potwierdza koncern ITI. Połowę tych pieniędzy, jak tłumaczy, przekazał związkowi, nie ma jednak załącznika, na co trafiły te środki.
Zdaniem Serafina to spisek ludzi PSL, którzy boją się tego, co wie o nieprawidłowościach w partii.