Posłom Ruchu Palikota puszczają nerwy. Oni nie mają ani wstydu, ani szacunku dla życia niewinnych i bezbronnych istot ludzkich. To, że podejmują tego typu interwencje oznacza, że obawiają się społecznego ostracyzmu i krytyki - pisze na portalu fronda.pl poseł Stanisław Pięta. Jego zdaniem, politycy tego ugrupowania udowodnili, że są "poważnie zagubieni". Oni nie wiedzą, jaki mają mieć program, jaką mają mieć nazwę, wszystko poddają ocenie specjalistów od marketingu i PR. Ich zachowanie oznacza, że jeszcze nie ochłonęli po kompromitacji, jaka spotkała ich w Sejmie, a której sami są winni - stwierdził.
>>>Posłowie odrzucili projekt zakazujący aborcji
Polityk PiS uważa, że zachowanie części opozycji było poniżej wszelkich standardów. Takiego chlewu w izbie nie było chyba nigdy - ostro mówi.
Dostaje się też tym, którzy zagłosowali za odrzuceniem ustawy zaostrzającej prawo aborcyjne. Dla mnie to jest oczywiste, że jeśli ktoś głosował przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy, świadomie godzi się na to, by niewinne i bezbronne dzieci, podejrzane o chorobę były brutalnie zamordowane. Koniec,kropka - grzmi polityk.
Komentarze(141)
Pokaż:
Projekt poparty ponad 400 tys. podpisów, bez zagłębiania się w jego treść przez większość posłów, głosami PO, Ruchu Palikota, SLD i części PSL Sejm odrzucił, nie dopuszczając go do dalszych prac ustawodawczych.
Za odrzuceniem projektu podnieśli rękę wszyscy obecni na sali posłowie: Ruchu Palikota (34), SLD (22) i zdecydowana większość posłów Platformy (169). Wśród nich znalazł się m.in. Paweł Suski i Andrzej Halicki, którzy zaledwie dwa dni temu apelowali – w imię humanitaryzmu – by Parlament Europejski i Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy podjęły oficjalne kroki w celu zatrzymania „masowego zabijania psów w Rumunii”.
Warto przypomnieć sobie, jakie boje toczono w Sejmie przy projekcie ustawy zakazującej rytualnego uboju i ustawie o ochronie zwierząt. Sejm pokazał większością lewackich głosów, że wyżej ceni sobie dobro i zdrowie zwierząt niż życie chorych, bezbronnych, ludzkich dzieci. Szczególnie naganna jest w tej sprawie rola ministra zdrowia, który nie udostępnia informacji o licznych aborcjach przeprowadzanych w polskich szpitalach.
Pani Godek spotkała się z wyzwiskami, posłowie Ruchu Palikota i SLD przezywali ją i kazali jej „się wynosić z sali”. Niestety, pani marszałek Kopacz nie reagowała odpowiednio, czym doprowadziła do zachowań absolutnie naruszających godność wnioskodawców i powagę miejsca. Pani Godek wyjaśniła w oparciu o orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i art. 2 polskiej, obowiązującej ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka definicję dziecka jako istoty od chwili poczęcia, co oczywiście spotykało się z barbarzyńskimi, ciągłymi atakami, chamskimi wyzwiskami z lewej strony sali, w czym celowali Armand Ryfiński i sam Palikot.
Pani Kopacz nie tylko nie reagowała na to niegrzeczne, grubiańskie traktowanie przedstawicielki prawie pół miliona obywateli polskich pragnących skorzystać z możliwości wprowadzenia zmian ustawy, ale sama zwróciła pani Godek uwagę, aby nie używała sformułowania „zabijanie dzieci”. Bardzo asertywnie zachowała się pani Godek, która na głos poinformowała salę, czego pani Kopacz po cichu od niej zażądała. W dalszych ciągu swego wystąpienia używała tego zwrotu, który po prostu oddaje przecież stan faktyczny.
Wypowiedzi Godek cały czas próbowała przekrzykiwać lewa strona sali: „Pani kłamie, to bezczelność!”. Co tak bardzo wzburzyło posłów? Emocje rosły po tym, jak Godek nazywała aborcję zabijaniem dzieci, przytaczając relacje położnych. Wynikało z nich, że abortowane, żywe dzieci odkłada się do metalowej miski lub na chustę chirurgiczną, gdzie powoli w męczarniach umierają. Dzieci z aborcji rodzą się żywe i potem umierają poza organizmem matki. W szpitalach nazywa się to fachowo procedurą odstąpienia od reanimacji – odpowiedziała mu Kaja Godek.
Występy wicemarszałek Sejmu Wandy Nowickiej – uznanej przez sąd za osobę, o której można mówić, że jest na liście płac przemysłu aborcyjnego – uruchomiły spiralę chamskich wypowiedzi posłów Ruchu Palikota. – Może pani rodzić dzieci upośledzone, jeśli ma pani życzenie – w ten sposób do matki dziecka z zespołem Downa Kai Godek zwrócił się rozjuszony Armand Ryfiński. Marszałek Ewa Kopacz nie zareagowała.
– Na jednym wydechu mówi się o godności kobiet i dzieci, i zaraz potem mówi się o tym, że powinno być prawo do zabijania dzieci. Kiedy mówię o zabijaniu dzieci, próbuje mi się kneblować usta i narzuca mi się cenzurę. To jest ta wolność i tolerancja dla dzieci niepełnosprawnych, którą mają państwo po lewej stronie sali – powiedziała Godek, komentując i okrzyki z sali, i zachowania marszałek Sejmu, która co jakiś czas upominała, by nie używać sformułowania „zabijanie dzieci nienarodzonych”.
Mimo iż na sali był prezes PSL pan Janusz Piechociński, to nie zagłosował, nie chciał poprzeć tej ustawy.
Jak zwykle rzecznik praw dziecka Marek Michalak ani nikt w jego imieniu nie zabierał w tej sprawie głosu.