Wszystkie czerwone lampki w Europie i w Polsce powinny się były zapalić po oświadczeniu, że Ukraina rezygnuje z podpisywania umowy stowarzyszeniowej, bo to oznaczało, że jest przycisk w Moskwie, który można nacisnąć i zmienić orientację strategiczną Kikowa - powiedział Paweł Kowal. Jego zdaniem, jest to dla Polski bardzo zła wiadomość.

Reklama

Prezes PJN jest zdania, że to, co dzieje się na Ukrainie, to najważniejsze wydarzenie polityczne dla naszego kraju w tym roku, a także kluczowa sprawa z punktu widzenia strategicznej przyszłości Polski i naszego bezpieczeństwa.

Wczoraj w Kijowie po raz kolejny odbyły się masowe akcje protestu przeciwko zawieszeniu procesu prowadzącego do podpisania umowy stowarzyszeniowej Ukrainy i Unii Europejskiej. Wzięło w nich udział kilkaset tysięcy Ukraińców. Doszło do bójek z milicją przed Administracją Prezydenta. Rannych zostało 165 osób.

Opozycja odżegnuje się od starć przed siedzibą Wiktora Janukowycza, twierdząc, że odpowiadają za to opłaceni przez władze prowokatorzy. Zamieszki miałyby być uzasadnieniem dla rządzących do wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Reklama