Kancelaria Prezydenta zabrania jakiejkolwiek obróbki zdjęć pobranych ze strony Prezydent.pl. Nie można ich kadrować, nie można również wykorzystywać w celach komercyjnych, więc nawet jedna reklama wyświetlona przy artykule z fotografią pobraną z serwisu prezydenckiego może już oznaczać naruszenie praw autorskich - zauważa serwis DI.com.pl, powołując się na korespondencję mailową z anonimowym urzędnikiem z Biura Prasowego kancelarii Bronisława Komorowskiego.
Co ciekawe, jeszcze niedawno urzędnicy prezydenta nie widzieli nic złego w udostępnianiu fotografii na zasadach tak zwanej wolnej licencji. Oznacza to, że zdjęcie głowy państwa wykonane za publiczne pieniądze mogło być traktowane jak informacja publiczna. Co się w takim razie zmieniło? Kancelaria udzieliła "Dziennikowi Internautów" wymijającej odpowiedzi:
Szanowny Panie Redaktorze,
W odpowiedzi na Pana pytania uprzejmie informujemy, że zmiana zasad licencji na materiały dostępne na stronie www.prezydent.pl podyktowana była dostosowaniem ich do regulacji dotyczących kwestii fotografii i wizerunku Prezydenta RP. Licencja stosowana obecnie na oficjalnej stronie Prezydenta RP umożliwia korzystanie z zamieszczonych tam materiałów w sposób ograniczony. Ograniczenia dotyczą modyfikacji zamieszczonych materiałów oraz kontekstu ich wykorzystania.
Nie wiadomo, o jakie regulacje chodzi, nie wiadomo, dlaczego te tajemnicze regulacje zabraniają edytowania fotografii. Nie wiadomo nic oprócz tego, że kiedyś było można, a teraz nie wolno. Dlatego ostrzegamy - zanim ściągniecie fotografię ze strony Prezydent.pl i nie daj Boże przerobicie ją na mem, lepiej dwa razy się zastanówcie, bo urzędnicy prezydenccy patrzą.
A tak przy okazji - zdjęcie, które widzicie w tym artykule pochodzi ze strony Prezydent.pl i zostało skadrowane do potrzeb publikacji.
Przyznajemy się do winy i prosimy o łagodny wymiar kary...
Komentarze (98)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarsze1. prawa autorskie fotografa
2. dobra osobiste osoby przedstawionej na zdjęciu. Wyobraźcie sobie, że Kancelaria daje zgodę na dowolne przeróbki zdjęcia. To znaczy, że każdy idiota będzie mógł mu dorysować wąsy albo podbite oko ?
Józefowi Stalinowi nie wystarczało fizyczne eliminowanie przeciwników politycznych. Po egzekucji byli też wymazywani z oficjalnych dokumentów, książek i zdjęć. Fotografie, z których w kolejnych retuszach znikają następne osoby, to przerażająca pamiątka epoki stalinowskiej.
Retuszerzy, którzy pracowali nad oficjalnymi zdjęciami w ZSRR, mieli wyjątkowo odpowiedzialne zajęcie. Pierwszym zadaniem było upiększanie wodzów rewolucji, dzięki czemu na oficjalnych portretach pojawiają się oni bez ani jednej fizycznej niedoskonałości (a nie było wtedy Photoshopa, problem był stokroć trudniejszy!)
Drugie zadanie było znacznie trudniejsze - ze zdjęć trzeba było wymazywać tych, którzy popadli w niełaskę. W czasach stalinowskich oznaczało to jedno - przeciwnicy polityczni byli pozbawiani życia. Na fotografiach nie mógł pozostać po nich ślad.
Ci, którzy nieopatrznie opublikowali zdjęcie Towarzysza Stalina, bez zgody bezpieki i samego Wodza, byli wieszani, ścinani tasakiem, rozstrzeliwani. Często wraz z rodzinami.
Dobry wzorzec ma pan prezydent IIIRP – Bronisław Komorowski!!!