Andrzej Halicki z Platformy Obywatelskiej mówił w radiowej Trójce, że przykręcenie gazu Polsce przez Rosję miało na celu uderzenie w Ukrainę, której nasz kraj odsyłał surowiec. Polityk zapewnił, że Polska jest bezpieczna pod względem energetycznym. To dlatego, że posiada magazyny, w których zgromadzone zostały złoża. Pozwolą one - zdaniem Halickiego - zapewnić gaz wszystkim indywidualnym odbiorcom przez całą zimę.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ: Sprzeczne informacje ws. gazu. Gazprom zaprzecza>>>

Joachim Brudziński z Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że decyzja Rosji była motywowana względami politycznymi. Dodał, że na wdrożenie wspólnej europejskiej polityki energetycznej polega na przyszłym szefie Rady Europejskiej - Donaldzie Tusku. Zaznaczył jednak, że jego działalność krajową - także w tej kwestii - ocenia bardzo krytycznie.

Barbara Nowacka z Twojego Ruchu mówiła, że dotychczasowe działania na rzecz wspólnej europejskiej polityki energetycznej były niewystarczające. Krytykowała też rząd za brak konsekwentnej polityki krajowej w tej sprawie. To brak budowy elektrowni atomowej mimo przygotowań, zbyt małe odwierty gazu łupkowego i opóźnienia w budowie gazoportu.

Jerzy Wenderlich z Sojuszu Lewicy Demokratycznej przyznał, że ograniczenie dostaw gazu go zaskoczyło. Ocenił, że jest to krok z punktu widzenia Rosji nieracjonalny. Jak mówił, to dlatego, że Rosja ma duże przychody ze sprzedaży surowców, a ostatnie działania mogą sprawić, że dotychczas je kupujący zaczną szukać innych dostawców.

Jarosław Kalinowski z Polskiego Stronnictwa Ludowego powiedział, że problemy z dostawą gazu mogą się powtórzyć. Mówił też w tym kontekście o wspólnej europejskiej polityce energetycznej. Ocenił, że polscy przywódcy stale o nią zabiegają i będzie ona jednym z priorytetów Donalda Tuska jako przyszłego szefa Rady Europejskiej.

Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski mówił, że Polska jest w zbyt dużym stopniu uzależniona energetycznie od Rosji. Dodał, że w sprawie bezpieczeństwa energetycznego nasz kraj nie powinien polegać na Unii Europejskiej. Nawoływał więc do współpracy ponadpartyjnej na rzecz wspólnego dobra.

Reklama

Jan Lityński z Kancelarii Prezydenta zasugerował, że polityczną cenę za swoją działalność prezydent Rosji Władimir Putin może zapłacić także w swoim kraju. To dlatego, że sankcje wobec Zachodu - zdaniem Lityńskiego - obniżają poziom życia Rosjan, którzy mogą tego nie wytrzymać.

Wczoraj PGNiG informowało, że Rosjanie wciąż dostarczają mniej gazu niż zakłada kontrakt jamalski, ale deficyt dostaw jest mniejszy niż w środę , kiedy wyniósł 45 procent. Także wczoraj ponownie rozpoczęto redystrybuowanie gazu na Ukrainę, której Rosja nie chce go sprzedawać, powołując się na ukraińskie długi.