Wiceminister spraw zagranicznych jest zdania, że albo opozycja nie czytała konkluzji szczytu, albo nie do końca potrafi ją zanalizować, dlatego - jak powiedział - postanowił jeszcze raz powiedzieć, co zostało wynegocjowane.
Rafał Trzaskowski powtórzył to, co mówiła premier Ewa Kopacz, że Polska nie wzięła na swoje barki żadnych dodatkowych zobowiązań dotyczących redukcji CO2. W związku z tym nie będzie dodatkowych wzrostów cen energii, do których mogłoby dojść, gdyby ten pakiet Polskę objął.
Wiceminister nie wykluczył wzrostu cen w przypadku zmiany sytuacji geopolitycznej lub z powodu srogiej zimy. - Ale to jest oczywiście zupełnie innego rodzaju wpływ na cenę - dodał. Przypomniał również, że Polska otrzymała bardzo duże pieniądze na modernizację swojej energetyki.
Rafał Trzaskowski wyjaśnił, że porozumienie zawarte na szczycie w Brukseli powoduje, że Polska będzie do 2030 roku zmniejszać emisję CO2 dwa razy wolniej niż pozostałe kraje europejskie. W jego opinii, tego właśnie nie rozumie opozycja. Wyjaśnił, że będziemy redukować emisje CO2 na poziomie, który został wynegocjowany w roku 2007 i w 2008.
- Nie będziemy redukować szybciej, tak jak cała reszta Unii Europejskiej, bo właśnie otrzymaliśmy taką liczbę pozwoleń i na tym polegały te negocjacje, żeby redukować dzisiejszym tempem 20-tu a nie 40-tu procent - dodał. Stąd, jak powiedział, stanowisko rządu, że Polska nie bierze na swoje barki żadnych dodatkowych obciążeń.
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział między innymi, że wbrew temu, co twierdzi rząd, kompromis zawarty na szczycie w Brukseli nie jest sukcesem, że podważa on wiarygodność premier Ewy Kopacz.
Kaczyński dodał też, że należało zawetować ustalenia szczytu, bo jego efektem będą większe koszty funkcjonowania polskiej gospodarki i wyższe ceny prądu.