Nie wiedziałem wcześniej o torturach. Dopiero nasz wywiad zaczął alarmować, że Amerykanie robią coś tajnie i nie chcą nikogo dopuścić do budynku. Dlatego zwróciliśmy się do prezydenta Busha z prośbą o wyjaśnienia - mówił w "Kropce nad i" Aleksander Kwaśniewski. Przyznał też, że bał się, że nie uda się utrzymać w tajemnicy istnienia amerykańskiego ośrodka. Jego zdaniem nie można też mówić o tym, że w Polsce było tajne więzienie CIA, bo to był specjalny ośrodek przetrzymywania.
Były prezydent tłumaczył, dlaczego takie miejsce nie mogło powstać w Stanach czy krajach Zachodu. Zgodnie z amerykańskim prawem CIA nie może działać na terytorium USA. Z kolei naszemu wywiadowi Waszyngton ufał bardziej, niż służbom innych państw - stwierdził. Zaznaczył też, że nie można mówić o tym, że Polska dostała 15 milionów dolarów za zgodę. Przepływy finansowe z USA do Polski trwały od lat 90. Te pieniądze były całkowicie legalne i nie dotyczyły Kiejkut -zapewniał.
Były prezydent nie boi się też, że zostanie skazany za wydanie zgody na ośrodek. Żyjemy w kraju bardziej praworządnym niż USA. Decyzję podejmie prokuratura i niezawisły sąd. Nie mam jednak wyrzutów sumienia w tej sprawie, bo to nie ja torturowałem. Do tego zapewniłem Polsce 12 lat spokoju - stwierdził.
Polityk odniósł się też do międzynarodowych konsekwencji raportu, który jak przyznaje jest pełen błędów. Jego zdaniem, z dokumentu najbardziej cieszą się w Pekinie i na Kremlu, bo dowodzi on głębokiego kryzysu w USA i jest zwiastunem upadku kraju, w którym tajne służby oszukują prezydenta.
ZOBACZ TAKŻE: Kwaśniewski: Polska zgodziła się na prośbę Amerykanów o "spokojne miejsce" do przesłuchań>>>