Wszystko wskazuje na to, że los konwencji o przemocy wobec kobiet znajduje się w rękach w rękach senatorów PO. Dziś, sześcioma głosami do pięciu, senacka komisja rodziny odrzuciła ustawę upoważniającą prezydenta do ratyfikacji tej konwencji. O takim wyniku głosowania zdecydował głos senatora Jana Libickiego z Platformy Obywatelskiej, który był przeciwny ratyfikacji.
Mieczysław Augustyn, przewodniczący komisji rodziny z PO, jest zdziwiony taką postawą swego kolegi. Jak powiedział, osobiście ubolewa nad tym, ponieważ całkowicie nie podziela opinii, że konwencja zagraża rodzinie i wartościom chrześcijańskim - zważywszy, że Polska złożyła specjalne zastrzeżenie, że będzie ją stosować jedynie wtedy, kiedy będzie to zgodne z przepisami naszej Konstytucji.
Senator powiedział IAR, że w tej sprawie nie będzie jednak dyscypliny głosowania w klubie PO. Dajemy sobie czas, chcemy dyskutować - dodał. Zaprosiliśmy na posiedzenie naszego klubu minister Małgorzatę Fuszarę, pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania, by rzetelnie wszystko przedyskutować i raczej przekonywać się do tego, że nic nam nie grozi, że mamy wystarczająco dużo bezpieczników, które pozwolą nam na to, by nie promować wartości, które naruszają cudzą wrażliwość, że warto tę konwencję wprowadzić w obronie kobiet, bo jeszcze bardzo wielu elementów w naszym prawodawstwie brakuje - powiedział Mieczysław Augustyn.
Wcześniej podobną decyzję podjęła komisja prawa człowieka, praworządności i petycji. Natomiast komisje: spraw zagranicznych oraz nauki, edukacji i sportu zarekomendują Izbie przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej. Debata na ten temat odbędzie się po południu, głosowanie - jutro. PiS konsekwentnie opowiada się za odrzuceniem ustawy ratyfikacyjnej.
ZOBACZ TAKŻE: Uchwalili konwencję i dalej się kłócą. Politycy podzieleni>>>