Minister w Kancelarii Prezydenta, profesor Tomasz Nałęcz podkreślił, że obsada stanowisk w rządzie to konstytucyjne - jak to ujął - "władztwo" pani premier, a jutrzejsze spotkanie ma służyć temu, aby sprawdzić, jak stabilna jest koalicja. Nałęcz dodał jednak, że wszystko wskazuje na to, iż koalicja jest stabilna, tak jak było we wcześniejszych latach.
Minister powiedział, że jutrzejsze spotkanie jest potrzebne prezydentowi także do podjęcia decyzji o terminie wyborów parlamentarnych. Sprawa ta będzie jeszcze konsultowana z szefami klubów parlamentarnych.
W opinii posłanki PO Joanny Muchy kluczowe będzie to, aby osoby, które pojawią się na stanowiskach, mogły szybko i sprawnie dokończyć zadania, które premier w expose postawiła przed swoimi ministrami.
- Nie mogę się odnieść do żadnych nazwisk dlatego, że nie mam żadnych informacji - oświadczyła Mucha. Dodała, że "nie ma żadnych przecieków, premier Kopacz podejmuje te decyzje, zapewne w jakiejś wąskiej grupie swoich współpracowników".
Z kolei poseł Prawa i Sprawiedliwości Jacek Sasin uważa, że na parę miesięcy przed wyborami nie ma większego znaczenia, kto zastąpi zdymisjonowanych ministrów. Poseł powiedział, że nawet największy geniusz nie jest w stanie w tym czasie nadrobić tego, co nie zostało zrobione w ciągu ośmiu lat. Nowi ministrowie będą więc tylko administratorami swoich resortów do czasu wyborów.
Zdaniem Stanisława Żelichowskiego z Polskiego Stronnictwa Ludowego, nowo powołani będą mieli przed sobą trudne zadanie. - To muszą być ludzie, którzy nie lubią ośmiorniczek i którzy od razu, z mety będą wiedzieli, co w tym resorcie trzeba zrobić, bo czas jest określony - podkreślił Żelichowski.
Według Krzysztofa Gawkowskiego z Sojuszu Lewicy Demokratycznej, w Platformie Obywatelskiej potrzeba nowych twarzy, które będą dawały nadzieję.
- Jeżeli Ewa Kopacz postawi na znanych polityków, to znaczy, że walczy o frakcyjność w Platformie, a tylko nowe otwarcie daje perspektywę, że Polacy jeszcze jej uwierzą - powiedział Gawkowski.
W związku z aferą taśmową, cztery dni temu premier poinformowała o odwołaniu trzech ministrów i wiceministrów. Dymisję zapowiedział także marszałek Sejmu Radosław Sikorski, a Jacek Cichocki przestał być koordynatorem służb specjalnych.