W piątek do prokuratury wpłynęły trzy zawiadomienia w sprawie wstrzymania publikacji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Jedno złożył Sławomir Neumann z PO, drugie Kamila Gasiuk-Pihowicz w imieniu Nowoczesnej, a trzecie osoba prywatna. Wszystkie dotyczą tego samego, czyli możliwości popełnienia przestępstwa z artykułu 231 Kodeksu karnego, czyli przestępstwa urzędniczego.
3 grudnia sędziowie orzekli, że nowelizacja ustawy o Trybunale uchwalona przez parlament poprzedniej kadencji jest częściowo niezgodna z konstytucją. Trybunał stwierdził, że konstytucyjny jest wybór trzech z pięciu nowych sędziów Trybunału, natomiast wybór dwóch pozostałych, których kadencja kończyła się w grudniu, jest niezgodny z ustawą zasadniczą. To orzeczenie nie zostało dotychczas wydrukowane.
Premier Beata Szydło mówiła dziś, że wyrok nie jest publikowany, bo są poważne wątpliwości, czy nie jest on obarczony wadami prawnymi. Szefowa rządu dodała, że nadal czeka na ustosunkowanie się do tych zastrzeżeń przez prezesa Trybunału, profesora Andrzeja Rzeplińskiego.
Pismo w tej sprawie wysłała do niego w ubiegłym tygodniu szefowa kancelarii premiera Beata Kempa pytając, dlaczego wyrok z 3 grudnia nie został wydany przez Trybunał w pełnym składzie. Profesor Rzepliński odpisał, ale nie Kempie, tylko premier Beacie Szydło. Prezes TK przypomniał tylko, że publikacja wyroku powinna być niezwłoczna.
Szefowa rządu podkreśliła dziś, że taka odpowiedź jest niesatysfakcjonująca i właściwie jej "nie ma", bo profesor Rzepliński nie odniósł się do wspomnianych wątpliwości. Jak dodała Beata Szydło, nadal czeka na merytoryczną odpowiedź od prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Premier zaznaczyła też, że jest jeszcze czas na publikację wyroku z 3 grudnia. Powołała się przy tym na Sąd Najwyższy, według którego termin "niezwłocznie" jest niedookreślony i może on oznaczać na przykład 14 dni.