Chodzi o list Donalda Tuska wystosowany we wtorek do przywódców europejskich przed piątkowym nieformalnym szczytem UE na Malcie. Szef Rady Europejskiej uznał za niepokojące niektóre deklaracje nowej administracji amerykańskiej, które "stawiają Unię Europejską w trudnej sytuacji". Wezwał do wykorzystania protekcjonistycznego zwrotu USA na korzyść UE.
Nie zgadzam się z tym, o czym pisze Donald Tusk w tym liście. Utwierdza mnie to jeszcze w przekonaniu tym bardziej, że Donald Tusk jest reprezentantem tych elit politycznych, które doprowadziły do poważnych kryzysów w Unii Europejskiej - zaznaczyła szefowa polskiego rządu.
Żadnej refleksji nad tym, co dzieje się w UE, żadnej refleksji nad tym, że Wielka Brytania opuszcza dzisiaj UE, żadnej refleksji nad tym, że potrzebne są reformy, żeby Unię rozwijać - dodała Szydło.
Premier podkreśliła, że Polska chce, żeby UE się rozwijała i była bezpieczna dla obywateli Europy, spełniała ich oczekiwania, a nie oczekiwania "wąskich elit politycznych, które niestety reprezentuje przewodniczący Donald Tusk"
Ten list jest wyrazem tego, że Donald Tusk nie chce podejmować jakichkolwiek zmian w UE, a więc chce betonować ten układ polityczny i gospodarczy, który doprowadził UE do poważnych kryzysów - oceniła premier.