-To jest sen nie o wielkiej Warszawie, nie o wielkości, tylko o zdobyciu władzy w Warszawie - powiedział Komorowski w TVN24 pytany, jak ocenia projekt PiS dotyczący stworzenia metropolii warszawskiej.
Jak dodał, ten "sen o władzy w Warszawie może się przerodzić w koszmar", bo "to jest poważna szansa na pogłębienie chaosu w zarządzaniu". - Zarządzanie tak wielką aglomeracją wymaga umiejętności dzielenia się władzą a tutaj wyraźnie widać chęć zdominowania rad gmin - powiedział Komorowski.
Według b. prezydenta projekt PiS "to jest pomysł tylko i wyłącznie na capnięcie kolejnego obszaru władzy tam, gdzie przy normalnych działaniach, działaniach fair, normalnie w wyborach, PiS nie wierzy, że mógłby zdobyć władzę".
Zdaniem Komorowskiego PiS dokonuje "gwałtownej, dziwnej wolty". - Warto przypomnieć, że została przyjęta z inicjatywy PO ustawa metropolitalna, która miała wejść w życie po uchwaleniu przepisów wykonawczych. PiS wtedy nie był przeciwko, ale nie poparł tego. Dzisiaj PiS zgłasza własną, inną ustawę, ale nie zgłasza rozwiązań, które są decydujące; na przykład nie mówi, jaki ma być system finansowania - powiedział.
B. prezydent zaznaczył, że tak ważne zmiany powinno przygotowywać się po pogłębionej analizie przede wszystkim kwestii finansowych i systemu zarządzania. "Według mnie to jest jakaś absolutnie improwizowana szarża polityczna" - powiedział.
Zgodnie z projektem PiS miasto stołeczne Warszawa, jako jednostka samorządu terytorialnego o charakterze metropolitalnym, ma swoim zasięgiem objąć 33 gminy, w tym gminę Warszawa oraz gminy: Błonie, Brwinów, Góra Kalwaria, Grodzisk Mazowiecki, Halinów, Izabelin, Jabłonna, Józefów, Karczew, Kobyłka, Konstancin-Jeziorna, Legionowo, Lesznowola, Łomianki, Marki, Michałowice, Milanówek, Nadarzyn, Nieporęt, Otwock, Ożarów Mazowiecki, Piaseczno, Piastów, Pruszków, Raszyn, Stare Babice, Sulejówek, Wiązowna, Wieliszew, Wołomin, Ząbki, Zielonka.
Prezydent m.st. Warszawa miałby być zarazem burmistrzem gminy Warszawa. Rada m.st. Warszawy miałaby liczyć 50 radnych. Projekt zakłada, że radni ci mieliby być wybierani w okręgach jednomandatowych, po jednym z każdej dzielnicy gminy Warszawa oraz po jednym z każdej z pozostałych gmin należących do jednostki metropolitalnej. Uchwały Rady miałyby zapadać "podwójną większością głosów"- za uchwałą będzie musiała opowiedzieć się większość radnych, którzy dodatkowo muszą reprezentować większość ludności zamieszkałej na obszarze jednostki metropolitalnej.
"Mogę myśleć z dumą i satysfakcją o Wałęsie"
Komorowski był też w środę pytany, czy przedstawiona we wtorek opinia biegłych ws. dokumentów teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970–1976, z której wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB podpisał Lech Wałęsa, zmienia w jakiś sposób jego ocenę Wałęsy.
- Niewiele to zmienia. Dla mnie najważniejszy był, jest i będzie zawsze ten okres, co do którego na szczęście nie ma żadnych wątpliwości, okres opozycji demokratycznej, w której to Lech Wałęsa działał w Gdańsku, ja działałem w Warszawie i cała opozycja dopiero wtedy budowała zręby działań, które doprowadziły do wolności - powiedział.
Jak dodał, "wtedy też tworzyły się więzy wzajemnej lojalności". - Czym innym jest coś, co się mogło ewentualnie wydarzyć pół wieku temu w ramach rozproszonych działań ludzkich, także i samotnych zupełnie robotników po masakrze grudniowej - to zupełnie inna epoka była - a czym innym była już zorganizowana opozycja po 1975 czy 1976 roku kiedy po represjach wobec robotników Radomia i Ursusa ukształtował się KOR, opozycja, Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela - mówił Komorowski.
- Dla mnie jest ważne, że mogę zawsze myśleć z satysfakcją i z dumą o Lechu Wałęsie jako przywódcy robotniczym, który poprowadził wielki ruch robotniczy Solidarności do zwycięstwa. Zawsze mu będę za to wdzięczny z całego serca i zawsze będę przyjmował bardzo źle każdą próbę umniejszania go i napiętnowania szczególnie przez ludzi małych, ludzi, którzy sami wielkich zasług dla wolności Polski nie mają na koncie - powiedział Komorowski.
"Niegodne prezydenta"
B. prezydent zapytany został także o fragment niedawnej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy, który podczas spotkania z mieszkańcami Żagania mówił m.in.: "Chcę państwu powiedzieć jedno: ten program będzie zrealizowany z żelazną konsekwencją. I nie zostanie zatrzymany przez żaden jazgot, przez żadne demonstracje nie zostanie zatrzymany. A jeżeli trzeba to, mam nadzieję, że państwo przyjedziecie, albo zbierzecie i pokażecie swoją postawą, że właśnie takich rozwiązań i takiej polityki, która jest proobywatelska i prospołeczna, a nie powoduje rozwarstwienia społecznego, że właśnie takiej polityki chcecie".
- Powiedziałbym: takie niegodne prezydenta słowa. Tak się nie powinien odnosić do opozycji m.in. dlatego, że prezydent z natury urzędu powinien przynajmniej starać się reprezentować całość społeczeństwa i być trochę ponad podziałami politycznymi - powiedział b. prezydent. Zastrzegając, że nie zna całości wypowiedzi Dudy, stwierdził, że prezydent mówił tu "wyraźnie o programie jednej partii - PiS, tak jakby mówił rzecznik PiS". - A tak nie powinno być. A już ten jazgot - to takie mało eleganckie słowa, które niepotrzebnie jątrzą - dodał.
- Mnie się nie zdarzyło chyba, ale myślę i poprzednim prezydentom również się nie zdarzało, myślę, że nawet Lechowi Kaczyńskiemu się nie zdarzyło, aby prezentował publicznie, czy omawiał program partii, z której się wywodził - powiedział b. prezydent. Dodał, że "prezydenci albo naprawdę stają się ponadpartyjni, czy pozapartyjni i tak powinno być, albo są mało wiarygodni".
- Jest coś przedziwnego w tym takim apelowaniu, niejasnym, nie do końca czytelnym, o jakiś udział w kontrdemonstracjach. Jeżeli dojdzie do jakichś starć na ulicach polskich miast, no to myślę, że przypomną panu prezydentowi ten apel o to, żeby ktoś przyjechał, ktoś demonstrował. To nie jest rola prezydenta, prezydent powinien raczej działać uspokajająco, mitygująco, działać na rzecz dyskusji, a nie marszy czy kontrmarszy - powiedział Komorowski.