W moim przekonaniu prawnie nie ma podstaw, żeby podważać wybór Donalda Tuska na stanowisko szefa Rady Europejskiej. Został dokonany efektywnie, ale z wadą polityczną - powiedział Szymański.
Nie wiem, co mógł mieć na myśli minister Waszczykowski. Wszystko wskazuje na to, że ten wybór ma istotną wadę polityczną, ale wady prawnej nie widzę - dodał.
W ocenie Szymańskiego tryb wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej jest bardzo słabo opisany, co powoduje, że "faktycznie można mieć wątpliwości na gruncie chociażby uznanych reguł głosowania w sprawach personalnych".
Wiceminister powiedział, że rząd miał wątpliwości, co do tego, w jaki sposób zgłaszani są kandydaci na to stanowisko. Jego zdaniem to jest absolutnie niecodzienna rzecz, że "bez desygnacji, bez zgłoszenia ze strony państwa, powiedzenia, można wybierać osobę na stanowisko przewodniczącego instytucji o czysto międzyrządowym charakterze".
Przypomnę, że w przypadku Komisji Europejskiej, która jest wspólnotowym ciałem tego typu prawo desygnacji jest zapisane. Tutaj nie. Dość dziwne, bym powiedział. Z punktu widzenia dobrych reguł, zwyczajów tak powinno być - zaznaczył Szymański.
Wiceminister pytany, czy polski rząd będzie coś z tą sprawa robił, odpowiedział, że "jeżeli te wątpliwości natury prawnej się umocnią to niczego nie można wykluczyć". - Na dziś, z mojego punktu widzenia, z punktu widzenia dość krótkiej, ale jednak tradycji wyboru na to stanowisko, trudno jest postawić bardzo fundamentalne zarzuty. Natomiast te zarzuty można stawiać, z całą pewnością tak - podkreślił Szymański.
Pytany, czy widział ekspertyzę prawną, która mówi, że podczas tych wyborów doszło do fałszerstwa, Szymański odpowiedział, że nie, ale rząd ma "wiele bardzo różnych dokumentów dotyczących całego tego procesu". - Wiele z nich wskazuje na to, że faktycznie mamy do czynienia z bardzo specyficznym, bardzo niecodziennym uzusem. To jest zarzut prawny, tak, to jest wątpliwość natury prawnej, oczywiście - dodał wiceminister spraw zagranicznych.