W sensie politycznym nie będziemy wracać do sprawy Tuska, ale w sensie formalno-prawnym rzeczywiście młody premier Malty, który prowadził posiedzenie RE chyba nie doczytał traktatu lizbońskiego. Traktat stwierdza, że do wyboru szefa Rady potrzeba kwalifikowanej większości i głosy wstrzymujące się liczone są jako przeciwne – mówił w Radiu ZET, wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki, pytany o wypowiedź szefa MSZ nt. "sfałszowanego" głosowania ws. wyboru Donalda Tuska na szefa RE.
Premier nie zapytał kto jest za, przeciw i kto się wstrzymał. Będę bronił ministra Waszczykowskiego, którego chce odwołać opozycja – dodaje polityk PiS.
Rozumiem, że minister przestał ciągnąć sprawę Tuska. Jeżeli zmierzyć jego dokonania i ciężką pracę, to w porównaniu z zarzutami bilans wyjdzie na plus – uważa Czarnecki Dopytywany o to, czy jest brany pod uwagę na stanowisko szefa MSZ, odpowiada: Jestem w Strasburgu i Brukseli, więc nie wiem, czy szukają kandydata.
Odniósł się on także do ostatnich sondaży, w których PiS traci, a mocno zyskuje PO.
Zdaniem polityka partii rządzącej należy ciężko pracować, podchodzić do wyzwań z pokorą i przejmować się wyborami, a nie sondażami.
Chwile zwątpienia? Nie dopadają mnie. Jestem człowiekiem pracowitym i nie mam czasu na zmartwienia. Ryszard Czarnecki swoją ciężką pracą w PE raczej sondaże winduje w górę – ocenił.
Dopytywany o to, czy sprawa z Saryusz-Wolskim miała wpływ na spadek poparcia, odpowiada, że decyzja o tym, żeby polski rząd przedstawił własnego kandydata na szefa RE, była decyzją bardzo słuszną.
Gowin pomysłodawcą przedsięwzięcia? Nie był jedyny. Pamiętam też wypowiedź Jana Parysa, który mówił o 3 osobach: Legutce, Czarneckim i właśnie Saryusz-Wolskim – mówił Ryszard Czarnecki.
Skomentował on także ostatnie zamieszanie z MON i Eurokorpusem.
Czarnecki uważa, że wycofanie się Polski z Eurokorpusu "to nie jest sprawa strategiczna".
To ma się dziać nie od razu, tylko w perspektywie 3-4 lat – mówi Gość Radia ZET.
W sensie merytorycznym przesunięcie środków na flankę wschodnią wydaje mi się być rzeczą uzasadnioną. Czasem trzeba wybierać, czy bronić naszej bezpośredniej granicy wschodniej przed Rosją, czy brać udział w misjach, które są mniej ważne od flanki – powiedział Czarnecki. Jego zdaniem to, że pierwszy o decyzji poinformował rzecznik Eurokorpusu, a nie MON, to kwestia techniczna, a nie merytoryczna.