Premier Beata Szydło w środę podczas sejmowej debaty nad wotum nieufności wobec szefa MON Antoniego Macierewicza, oświadczyła, że Polska nie da się zaszantażować i nie ulegnie poprawności politycznej. - Czas wreszcie powiedzieć sobie jasno, że Polska będzie bezpieczna wtedy, kiedy będzie miała silną armię, kiedy wszystkie służby będą odpowiednio przygotowane, wyposażone do tego, by bronić bezpieczeństwa Polaków – mówiła Szydło.
- Musimy sobie wszyscy odpowiedzieć na tej sali, wszyscy w Europie: czy chcemy polityków, którzy mówią, że musimy przyzwyczaić się do ataków, a zamachy terrorystyczne, nazywając je incydentami, czy chcemy polityków silnych, którzy dostrzegają zagrożenie i skutecznie z nimi walczą, a takim jest Antonii Macierewicz – oświadczyła premier.
Zdaniem Nowoczesnej wypowiedź pani premier jest równoznaczna ze złamaniem procedur, obyczajów sejmowych, a także z naruszeniem zasady etyki poselskiej.
W ocenie posła Nowoczesnej Marka Sowy, słowa wypowiedziane przez premier Beatę Szydło podczas debaty to słowa "haniebne i obrzydliwe". - Połączenie tematu odwołania ministra Macierewicza z zamachem w Manchesterze nigdy nie powinny mieć miejsca w polskim parlamencie - ocenił.
Według posłanki Moniki Rosy "mówienie, że moralność, etyka i solidarność europejska to jest kwestia poprawności politycznej, jest niegodne premier polskiego rządu". - Wszystkie kłamstwa powtarzane rodzą ogromne strachy Polaków, ale z tych strachów jedyne zyski czerpie obecny rząd - dodała.
Posłanka Joanna Scheuring-Wielgus zapowiedziała, że klub Nowoczesnej złoży wniosek do komisji etyki, "aby ukarać panią premier naganą". - Nie może być tak, że pani premier Beata Szydło obraża wszystkich: opozycję, Polki, Polaków, Europejczyków - stwierdziła. Zdaniem Scheuring-Wielgus, premier Beata Szydło "staje się Polską Marine Le Pen". - Dla nas jest to przerażające - podsumowała.