W środę Ewa Kopacz zeznawała w Prokuraturze Krajowej w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
Po wyjściu z prokuratury była pytana czy wie, dlaczego po przewiezieniu wszystkich ciał do Polski nie odbyły się ponowne sekcje zwłok ofiar katastrofy i czy jako minister zdrowia miała na to wpływ. Proszę mi pokazać mi taki kraj, gdzie o przeprowadzeniu sekcji decyduje lekarz a nie prokurator, urzędnik a nie prokurator - powiedziała Kopacz.
Jak dodała decyzja o tym, czy ma być przeprowadzona sekcja czy też nie, czy ma być ekshumacja czy też nie, należy na pewno nie do polityka, nie do urzędnika, nie do lekarza, ale należy do prokuratora. Dopytywana czy to prokuratora popełniła błąd Kopacz odpowiedziała: Nie ja to będę oceniać, absolutnie, kto popełnił błąd.
Po wyjściu była też pytana o wypowiedź rzeczniczki PiS Beaty Mazurek, która powiedziała we wtorek, że warto zastanowić się nad postawieniem przed Trybunałem Stanu Kopacz i b. premiera Donalda Tuska. Posłanka PiS dodała dziś jednak, że to było tylko jej prywatne zdanie, a w partii nie ma debaty ad przygotowaniem takiego wniosku. Powiedziałam, że jest to rzecz, nad którą warto się zastanowić. Powiedziałam też bardzo wyraźnie, że w Prawie i Sprawiedliwości na ten temat nie rozmawialiśmy - dodała. Mazurek podkreśliła, że w parlamencie byłby problem z przegłosowaniem wniosku o postawienie Kopacz i Tuska przed TS.
Jeśli Trybunał Stanu ma grozić za to, że się pomaga ludziom, to ja mogę nawet co tydzień stawać przed Trybunałem Stanu - odpowiedziała na te słowa była szefowa rządu.
Od siedmiu lat gra się czymś, co jest wielkim narodowym nieszczęściem, więc nie chcę by tak było. Gwarantuję, że jak wtedy, kiedy miałam odwagę pojechać do Moskwy, gdy wszyscy inni nie mieli tej odwagi, tak będę miała odwagę do ostatniej kropli krwi bić się o to, żeby nie upolityczniać jakiegokolwiek zdarzenia tak tragicznego w Polsce. Będę się o to biła. Będę się biła o dobre swoje imię i będę sił biła również o to, aby tragedii politycznych nie wykorzystywać do dzielenia Polaków - deklarowała Kopacz.
Jak dodała, prokurator poinformował ją, że zgodnie z artykułem 241 Kodeksu karnego nie może udzielać informacji na zakresu rozmowy w prokuraturze. Jak ja będę mogła odpowiedzieć szczegółowo na każde pytanie nie narażając się na to, że łamię jakikolwiek inny paragraf (...), może nawet książkę na ten temat napiszę. Ale pozwólcie mi dzisiaj zadbać również o swoje bezpieczeństwo, żebym ja nie musiała mówić o rzeczach, które w tym artykule się mieszczą - odpowiedziała Kopacz na pytanie o obecność patomorfologów i ich udziału w sekcjach zwłok.
Była premier, gdy doszło do katastrofy smoleńskiej pełniła funkcję ministra zdrowia. Po katastrofie, wraz z zespołem ekspertów, pojechała do Moskwy, by uczestniczyć w identyfikacji ofiar. Część bliskich ofiar zarzucała jej później, że na miejscu nie dopilnowano prac strony rosyjskiej.
Jestem po czterech godzinach tutaj i gdyby mnie ktoś zapytał po tych siedmiu latach, czy bym zdecydowała się i pojechała do Moskwy, po odpowiem państwu: tak, zawsze warto być przyzwoitym, pomagać innym - oświadczyła Ewa Kopacz. Pytana przez dziennikarzy u swój udział w posiedzeniu grupy kryzysowej - tuz po katastrofie samolotu - odpowiedziała: trudno, żebym tam nie była, na prośbę ambasadora, który mnie poprosił o to, żeby tam być.
Ja tam nie pojechałam na wizytę dwustronną, na zaproszenie minister zdrowia, bo ja tam nie wykonywałam czynności związanych z ministerstwem zdrowia. Pojechałam opiekować się rodzinami, które tam były, na moją własną prośbę i za zgodą premiera. I taka była moja funkcja, i taka była moja rola. Żadnej innej roli tam nie pełniłam - podkreśliła.
Mazurek: Mam nadzieję, że Kopacz starczy odwagi, by powiedzieć, co robiła w Smoleńsku
Mam nadzieję, że dzisiaj starczy jej odwagi, aby powiedzieć prawdę, co robiła w Smoleńsku skoro dzisiaj dowiadujemy się o tak przykrych i złych rzeczach, które nie powinny mieć miejsca - powiedziała na briefingu prasowym w Sejmie Mazurek.
Na uwagę, że minister zdrowia nie decyduje o sprawach związanych z sekcjami zwłok i pochówkami oraz że Kopacz pojechała do Smoleńska, by pomagać rodzinom ofiar, Mazurek powiedziała, że nie jest to prawda. Jak zaznaczyła, Kopacz wypowiadała się, że wspólnie pracują z patomorfologami, że wszystko jest robione pod kontrolą z należytą starannością. Kłamała? Kłamała - oświadczyła posłanka PiS.
Bochenek: Politycy PO mówili nieprawdę i powinni przeprosić
Dzisiaj okazuje się, że to co mówili politycy PO przez tak długi czas było nieprawdą. Przede wszystkim powinni przeprosić wszystkich i najlepiej byłoby, gdyby już więcej nie zabierali głosu w tej sprawie i pozwolili spokojnie prokuraturze w tej sprawie pracować" - podkreślił na środowej konferencji prasowej rzecznik rządu Rafał Bochenek.
Dodał, że Trybunał Stanu jest instytucją, która może podjąć określone działania w stosunku do określonych polityków w określonych warunkach.
Rzecznik rządu przypomniał wypowiedzi b.premiera, obecnego przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska, który - jak zauważył - wprost mówił, że "bierze pełną polityczną odpowiedzialność za to, co działo się w Smoleńsku". Natomiast to, czy rzeczywiście do takiej odpowiedzialności politycznej zostanie pociągnięty, to już zależy tylko i wyłącznie od parlamentu - zaznaczył Bochenek.
Pytany o przesłuchanie byłej premier i minister zdrowia Ewy Kopacz odparł: Ja nie widzę niczego nadzwyczajnego w tym, że politycy PO są wzywani do prokuratury, albo do jakiś innych organów państwowych.
Pragnę zwrócić tylko uwagę, że politycy PiS przez lata, zwłaszcza wtedy, kiedy rządziła Platforma Obywatelska, byli wzywani przed prokuraturę i musieli zeznawać. Do dziś dnia toczą się postępowania i nikt z tego nie robi jakiegoś nadzwyczajnego wydarzenia. Każdy jest równy wobec prawa i każdy powinien na takie wezwanie prokuratury się zjawić - dodał Bochenek.
"Skala zaniedbań, mimo wszystko, szokuje"
Sprawę skomentował też wiceszef MSZ Konrad Szymański. Z całą pewnością w takich momentach jak dziś, kiedy pokazuje się kolejny raz skala zaniedbań, skala problemów, jakie są wciąż nierozwiązane po tylu latach - problemów związanych z katastrofą smoleńską, to jest sprawa, która dociera do bacznych obserwatorów spraw międzynarodowych, bo ta sprawa ma aspekt międzynarodowy"- powiedział wiceszef MSZ.
Ona oczywiście w tym wypadku pokazuje skalę zaniedbań polskiego państwa, która jest zaskoczeniem nawet dla tych, którzy tak, jak my, wiedzieliśmy, że państwo wtedy nie zdawało swojego egzaminu, jednakże skala, mimo wszystko, szokuje - ocenił Szymański.
Pytany jakie są reakcje osób, do których docierają informacje z Polski dotyczące śledztwa smoleńskiego, wiceszef MSZ zaznaczył, że raczej przysłuchują się one informacjom. Dla wielu, przez wiele lat, wydawało się, że ta sprawa jest po prostu zamknięta, że tli się wokół niej jakiś spór polityczny o niejasnym charakterze, natomiast dzisiaj mamy do czynienia z faktami, które pokazują, że wątpliwości, a czasem sprzeciw, w szczególności osób bliskich, wobec praktyki, która była wokół tego wydarzenia, nie tylko państwa rosyjskiego, ale także państwa polskiego, to są fakty, okoliczności, które nie podlegają żadnym wątpliwościom - powiedział wiceminister spraw zagranicznych.