We wtorek b. premier i b. minister zdrowia Ewa Kopacz została wezwana na przesłuchanie w charakterze świadka w śledztwie dotyczącym m.in. nieprzeprowadzenia sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej.
- Nie może być tak, że są święte krowy, jak ktoś był premierem i łgał jak najęty, to nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności - podkreślił w środę wiceszef Parlamentu Europejskiego Ryszard Czarnecki odnosząc się do tej sprawy w TV Republika. - Kłamała w żywe oczy, łgała, mówiąc o tym, że każdy metr ziemi smoleńskiej został zbadany i mówiąc o tych sekcjach - dodał.
Na pytanie, czy Ewa Kopacz powinna złożyć mandat poselski, odparł, że "w wymiarze moralnym dawno". Dodał jednak, że jest pewien, iż Kopacz mandatu nie złoży.
Europoseł zauważył, że "w partiach zachodnich mogłaby powstać presja w takiej sytuacji na premier Kopacz". - Taka sytuacja obciążałaby partię i szkodziła jej wizerunkowi, szkodziła jej sondażowo - zaznaczył Czarnecki. Według niego, to czy taka presja będzie wywierana, zależy od rozwoju sytuacji w Platformie Obywatelskiej. - Wiadomo, że pani Kopacz jest przeciwniczką lidera PO Grzegorza Schetyny, a zwolenniczką Donalda Tuska. A ta rywalizacja cały czas trwa - podkreślił.
We wtorek Prokuratura Krajowa potwierdziła informacje "Faktu", że w trumnie b. dowódcy Wojsk Specjalnych gen. Włodzimierza Potasińskiego znajdowały się szczątki trzech innych osób. W poniedziałek PK informowała, również po tekście "Faktu", że w trumnie b. Dowódcy Operacyjnego Sił Zbrojnych, gen. Bronisława Kwiatkowskiego także znaleziono szczątki innych osób. Na początku roku okazało się, że zamienione zostały ciała b. szefa PKOl Piotra Nurowskiego i b. prezydenckiego ministra Mariusza Handzlika.
Decyzja o przeprowadzeniu ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, decyzja o nich wynikała m.in. z wykrytych nieprawidłowości w rosyjskiej dokumentacji medycznej; cztery osoby zostały skremowane) zapadła w zeszłym roku. Do tej pory ekshumowano 26 ciał; ostatnie - we wtorek.
Wątpliwości dotyczące m.in. tożsamości ofiar pojawiły się już w 2011 r., kiedy rodziny dostały dokumentację medyczną sporządzoną przez Rosjan. Przeprowadzono wówczas dziewięć ekshumacji (w l. 2011-12) i stwierdzono, że sześć ciał zostało złożonych nie w swoich grobach. Biegli, którzy wówczas przeprowadzali badania, ocenili, że błędy są w 90 proc. rosyjskiej dokumentacji medycznej.