Na czwartek zaplanowano pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o niektórych uprawnieniach pracowników urzędu obsługującego ministra właściwego do spraw wewnętrznych oraz funkcjonariuszy i pracowników urzędów nadzorowanych przez tego ministra. Został on przyjęty przez rząd pod koniec lipca, a do Sejmu trafił 18 września.

Reklama

Zgodnie z projektem BNW będzie podlegało bezpośrednio szefowi MSWiA. Będzie liczyć kilkudziesięciu funkcjonariuszy i pracowników cywilnych. Ma zajmować się nieprawidłowościami w pracy służb podległych MSWiA - czyli Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej oraz Biura Ochrony Rządu. Projekt zakłada powołanie Inspekcji Nadzoru Wewnętrznego, wykonującej swoje zadania właśnie przy pomocy BNW.

Borys Budka (PO), ocenił, że zapisy tego projektu oznaczają "niespotykane w III RP upolitycznienie polskich służb mundurowych"; dają też szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi "wszechwładzę nad kadrami polskiej Policji, Straży Granicznej, czy Państwowej Straży Pożarnej".

Jego zdaniem, to "wyjątkowo niebezpieczna ustawa". To kolejne uprawnienia, które obrazują państwo, do którego dąży PiS. Państwo, które za pośrednictwem polityków swoich ministrów może podsłuchiwać obywateli, kontrolować, a także w sposób nieobjęty sądową kontrolą, mieć dostęp do czynności takich jak podsłuchy, czy też monitoring poczty elektronicznej, a także tego wszystkiego co obywatele robią na swoich urządzeniach mobilnych - zaznaczył Budka.

Zaapelował o to, by opinia publiczna zainteresowała się ustawą. Wskazał, że w proces legislacyjny powinny włączyć się organizacje pozarządowe, które bronią praw obywatelskich i "do tej pory czuwały nad tym, by polskie służby specjalne nie uzyskiwały uprawnień, które nie będą weryfikowane przez polskie sądy".

Reklama

Z kolei Marek Wójcik (PO) podkreślał, że na podstawie zapisów projektu minister SWiA zyskuje uprawnienia do weryfikowania kandydatów do awansów, na stanowiska kierownicze w służbach mundurowych oraz przyznawania odznaczeń. Tego typu uprawnienia do tej pory były zastrzeżone dla komendantów głównych służb mundurowych, a także komendantów wojewódzkich. Dziś te uprawnienia po wejściu w życie ustawy przyzna sobie polityk, którym jest minister spraw wewnętrznych i administracji - podkreślił Wójcik.

W jego ocenie "minister Błaszczak uzyska prawo dostępu do wszystkich działań prowadzonych przez Biuro Nadzoru Wewnętrznego w tym do wyników czynności operacyjno-rozpoznawczych". To jest bardzo niebezpieczne uprawnienie dlatego, że niszczy obecny system sądowej kontroli i nadzoru nad wykonywaniem czynności operacyjno-rozpoznawczych - podkreślił. "Uważamy, że to jest próba budowania przez ministra Błaszczaka swojego imperium i rozszerzania kompetencji w podległym mu resorcie" - dodał.

W uzasadnieniu do projektu wskazano, że istnienie BNW ma się przyczynić do zwiększonej aktywności tzw. sygnalistów, czyli osób, które chcą zgłaszać informacje o nieprawidłowościach w swoim miejscu pracy. Osoby takie nie będą musiały obawiać się konsekwencji np. ze strony przełożonych w służbach w przypadku zgłaszania nieprawidłowości, z drugiej zaś strony weryfikacja i ocena informacji będzie prowadzona przez zewnętrzny względem służb podmiot - podkreślono.