Komisja sprawiedliwości i praw człowieka od wtorkowego wieczoru rozpatruje zgłoszony przez prezydenta Andrzeja Dudę projekt ustawy o SN. Obrady komisji wznowiono w środę o godz. 9 - obecnie posłowie omawiają 29. spośród 132 artykułów projektu. Posiedzenie komisji jest zaplanowane także na czwartek. W środę posłowie PiS przedłożyli 35 poprawek do tego projektu, komisja zaaprobowała dotychczas kilka z nich. Jedna z przyjętych poprawek dotyczyła określenia właściwości nowych izb, które po zmianach mają powstać w SN: Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Dyscyplinarnej. Zgodnie z poprawką to druga z tych izb - a nie jak pierwotnie przewidziano w projekcie pierwsza - miałaby rozpatrywać odwołania od uchwał KRS.

- Poprawka jest kosmetyczna, co do istoty nie zmienia kształtu izb zaproponowanego w pierwotnym projekcie - mówił Waldemar Buda (PiS), który zgłosił poprawkę. Posłowie PO ripostowali, że odwołania od uchwał KRS nie mają nic wspólnego ze sprawami uchwał dotyczących np. powoływania sędziów, a nie każde odwołanie od uchwały należy do kwestii dyscyplinarnych. Przedstawiciele resortu sprawiedliwości mówili zaś, że Izba Dyscyplinarna będzie miała szerszy ogląd tych spraw, także w kontekście "sędziowskiej nieskazitelności charakteru".

Reklama

Zgodnie z projektem prezydenta w kompetencjach Izby Kontroli Nadzwyczajnej byłoby m.in. rozpatrywanie protestów wyborczych i protestów przeciw ważności referendów. - Chodzi tylko o to, aby kontrolować proces wyborczy i procesy związane z finansowaniem partii (...); chodzi o to, żeby sędziowie orzekali w duchu narodu, tak jak w Niemczech w latach 30. - ocenił Borys Budka (PO).

- Jaki duch, idź z tym duchem człowieku - odpowiadała mu Krystyna Pawłowicz (PiS).

Przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz (PiS) ocenił, że posłowie opozycji przy każdej wypowiedzi przedłużają czas przewidziany na wystąpienie posła i nie odnoszą się do zagadnień związanych z omawianymi artykułami projektu. - To, co stosujecie, to jest przemoc parlamentarna, na to zgody nie będzie – mówił Piotrowicz o zachowaniu opozycji podczas obrad.

Reklama

Posłowie opozycji zaprotestowali. Arkadiusz Myrcha (PO) zgłosił wniosek o zmianę przewodniczącego prowadzącego obrady. Nie uzyskał większości - poparło go dziewięciu posłów, przeciw było 16.

Romaszewska komentuje naradę

Zofia Romaszewska powiedziała po naradzie dziennikarzom w Sejmie, że spotkanie przebiegło w dobrej atmosferze. Pytana, czy poseł Piotrowicz usłyszał argumenty, zdanie "strony prezydenckiej" na temat proponowanych na komisji poprawek, potwierdziła. Mówiła, że jeśli chodzi o zmiany, "część jest uzgodnionych, a część nie"; podkreślała, że osobą właściwą do wypowiadania się w tych kwestiach jest wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha.

Romaszewską spytano, czy nie żałuje, "że w to weszła, że jest twarzą prezydenta" jeśli chodzi o jego projekty dot. sądownictwa. - Na razie jeszcze nie - odparła.

Dopytywana, czy uważa, że projekt ws. SN to nadal będzie projekt prezydenta, Romaszewska oceniła, że "do pewnego stopnia tak, ale to wszystko ma być kompromisowe". Jak oceniła, "diabeł tkwi w szczegółach". Na pytanie, czy jej zdaniem jest możliwe prezydenckie weto, jeśli przepisy pozostaną w takim zmienionym kształcie, powiedziała, że "na razie nie ma o tym mowy, zależy co się będzie dalej działo".

Nadzwyczajna narada

Sytuacja ws. projektów była na tyle napięta, że jeszcze w trakcie obrad komisji doszło do kontaktu między Stanisławem Piotrowiczem a Pawłem Muchą z Kancelarii Prezydenta.

W trakcie obiadowej przerwy w obradach komisji odbyła się narada - dowiedział się dziennik.pl.

W prezydenckim gabinecie w Sejmie najpierw spotkała się trójka prezydenckich współpracowników: Zofia Romaszewska, Anna Surówka-Pasek i Paweł Mucha.

Później dołączył do nich współpracownik Zbigniewa Ziobry, wiceminister Marcin Warchoł, który z ramienia resortu sprawiedliwości nadzoruje prace nad ustawą.

Po kilkunastu minutach dołączył także Stanisław Piotrowicz, szef sejmowej komisji sprawiedliwości.