Premier nawiązał do wystąpienia prezydenta USA Ronalda Reagana, który w Izbie Gmin mówił, że walka z systemem komunistycznym w Polsce będzie trwała jeszcze długo, nawet do początku XXI wieku. Reagan nie docenił naszej determinacji, determinacji naszych stoczniowców, robotników, studentów, naszych patriotów, nie docenił i to jest wielka nadzieja. W czasie kiedy chcemy lepszej Polski, warto się o nią starać, warto być Polakiem i walczyć o tę Polskę, bo ona może być już tuż, dużo szybciej nadejść niż nam się wydaje"- powiedział Mateusz Morawiecki.
Premier podkreślił, że winni "jesteśmy pamięć" bohaterom tamtych wydarzeń, w tym także - jak dodał - wspaniałym kaznodziejom, księżom. Jak zmarły niedawno ks. Stanisław Szwajkosz, który szedł z pomocą rodzinom wtedy pomordowanych, uczestniczył w tych nocnych pogrzebach. Haniebnych dla władzy komunistycznej"- mówił Morawiecki.
Jak podkreślił władza wtedy pokazała swoje straszne, zbrodnicze oblicze. Nie było już potem wątpliwości czym jest ta władza, która się mieniła władzą robotniczą, a tak naprawdę była władzą antynarodową; władzą która prowadziła do zniewolenie i która je podtrzymywała - dodał szef rządu.
17 grudnia 1970 roku, na wieść o ogłoszeniu przez ówczesne władze państwowe podwyżek cen żywności, w Stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie wybuchł strajk. Stoczniowcy wyszli na ulice. Dołączali do nich pracownicy innych zakładów oraz mieszkańcy Szczecina. Demonstranci przeszli do centrum miasta pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, chcąc rozmawiać z przedstawicielami władz partii. Ponieważ nie spełniono ich postulatu, manifestanci podpalili gmach komitetu. W odpowiedzi milicja i wojsko zaczęły strzelać w kierunku tłumu. Zginęło wówczas 16 osób, ponad 100 zostało rannych. Ciała zabitych chowano po kryjomu w nocy, w pochówku u mogła uczestniczyć jedynie najbliższa rodzina.