- Jestem elementem ataku PiS-owskiej telewizji od kilku dni, bardzo intensywnego, za ujawnienie pseudonagród, lewych premii dla ministrów. Kurski z Kaczyńskim wydali wyrok, ale ja się nie poddam – mówi Krzysztof Brejza w telewizji Wirtualnej Polski.
Jego zdaniem, ma to związek z materiałem TVP, w którym podano, że Ryszard Brejza (ojciec posła PO i prezydent Inowrocławia) wydał kilka milionów złotych na nagrody dla urzędników. - Nagrody w urzędzie miasta były przyznawane w sposób legalny, dla sprzątaczki, dla referenta, która zarabia 1800-1900 zł, na Boże Narodzenie, na Wielkanoc, na Dzień Samorządowca. To jest okres kilku lat – tłumaczy teraz poseł PO.
Prezydent jest bezpartyjny, przez 12 lat rządził z PiS-em, jedną z większych nagród dostał jego zastępca, pan Ireneusz Stachowiak, przyjaciel Zbigniewa Ziobry - akurat prezydent ma poglądy bardzo pluralistyczne, rządziła szeroka koalicja, miasto pięknie się zmieniło
- I ja jestem atakowany za co? Za to, że prezydent nosi takie samo nazwisko jak ja? Nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej – mówi Krzysztof Brejza. I jednocześnie zapewnia: - Zmuszę polityków PiS - zmusimy, mamy zespół powołany w Platformie Obywatelskiej - do tego, by te pieniądze wróciły do budżetu. Przekazywanie lewych nagród dla polityków PiS na Caritas problemu nie rozwiązuje - bo one przyznane były niezgodne z prawem, bez podstawy prawnej.
Poseł PO wyznaje też, że boi się o rodzinę, a to tym bardziej, że dostaje różne pogróżki. - Ale czasem strach ma duże oczy. Ja się nie poddam – kwituje.