Jestem w tej dobrej sytuacji, bo jestem kawalerem, więc zlikwidowałem lokatę i przekazałem premię. Całe zamieszanie wynikało z tego, że byłem za granicą. Kiedy były zbierane informacje o tym, kto oddał – byłem w samolocie - powiedział w Radiu ZET były wiceszef MON, Bartosz Kownacki. Zapewnił, że nie miał problemów ze zdobyciem gotówki na przelew. Przez 2 lata ciężko pracowałem, jestem kawalerem i mało było okazji, żeby wydawać pieniądze, bo jestem z natury skąpy - tłumaczył. Pieniądze, jak wyjaśnił, trafiły na Caritas i żywy pomnik Jana Pawła II w Bydgoszczy, przy Bazylice bydgoskiego domu opieki nad osobami bezdomnym.
Dodał też, że praca w resorcie była tak ciężka, że nie miał siły, by potem "balować". Zapytany przez Konrada Piaseckiego, jak w takim razie Bartłomiej Misiewicz potrafił i pracować i się bawić, odpowiedział: Jest 10 lat młodszy. Wiek ma swoje prawa. Być może miał więcej siły.
Kownacki zabrał też głos w sprawie obniżki pensji dla parlamentarzystów. Jego zdanie, to wina opozycji. Twierdzi bowiem, że protesty przeciw nagrodom i pensjom przekonały Polaków do konieczności obniżki uposażeń, a rządząca partia posłuchała głosu społeczeństwa. Skoro nie ma merytorycznej opozycji, to spokojnie można było zagłosować za obniżeniem pensji - podsumował.