Poszło o wypowiedzi na temat konfliktu z UE i "tworzenie złej atmosfery".
- Bardzo nas zaskoczył zupełnie innym językiem. Mówił, że Polska musi naprawić swoją reputację, włączyć się w tworzenie polityki europejskiej, bo stanie z boku może się dla niej źle skończyć – mówi "Gazecie Wyborczej" rozmówca Krawczyka z kręgu niemieckiej dyplomacji. Inny z kolei zauważa: – Zastanawialiśmy się, czy jego zaskakujące jak na polskie realia słowa, że trzeba jak najszybciej dogadać się z Komisją Europejską w sprawie art. 7 (procedura traktatowa wszczęta z powodu łamania rządów prawa w Polsce), to efekt jego politycznego niewyrobienia, czy zmiany kursu polskiego rządu. Po jego odwołaniu nie ma już wątpliwości.
Wpływ na zwolnienie Krawczyka miał mieć też ambasador Polski w Niemczech Andrzej Przyłębski – "Krawczyk miał kontaktować się z niemieckimi urzędnikami i krytykować Przyłębskiego".