Ustawa o Funduszu Dróg Samorządowych (Dz.U. z 2018 r. poz. 2161, dalej: FDS) obowiązuje od 4 grudnia ubiegłego roku. W pierwszym roku funkcjonowania programu na dofinansowanie samorządowych inwestycji drogowych (maks. 80 proc., nie więcej niż 30 mln zł) ma trafić ok. 6 mld zł.
Samorządy poza kursem
Jeszcze kilka tygodni temu były zapewniane, że pierwsze nabory w ramach FDS ruszą w styczniu. Tak się jednak nie stało. Gminy i powiaty zaczynają się niecierpliwić, bo projekty drogowe są przygotowane, a czas leci.
Co więcej, gdy pytamy urzędy wojewódzkie, ile pieniędzy będą mieli do rozdysponowania wojewodowie w ramach FDS, nie uzyskujemy konkretnych odpowiedzi.
– Nie wiemy, ile województwo dostanie w ramach FDS. Oczekujemy na informacje z Ministerstwa Infrastruktury (MI) – mówi Diana Głownia, rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego.
Orientacyjna kwota była znana jeszcze 11 stycznia. Podczas spotkania w Kielcach zorganizowanego przez urząd wojewódzki dla samorządowców wojewoda świętokrzyski Agata Wojtyszek informowała, że region powinien otrzymać 200–250 mln zł. Służby wojewody dolnośląskiego mówiły z kolei o ok. 270 mln zł. Dziś nie chcą już podawać żadnych szacunków. Podobnie jak pozostali wojewodowie.
– Nabór dla samorządów rozpocznie się po uzyskaniu informacji o wysokości środków przeznaczonych z FSD dla naszego województwa – mówi Małgorzata Waksmundzka-Szarek, rzeczniczka wojewody podkarpackiego.
MF zaciągnął hamulec
Co jest przyczyną poślizgu FDS? Z naszych ustaleń wynika, że hamulcowym jest Ministerstwo Finansów (MF). To do tego resortu 2 stycznia MI przesłało projekt planu finansowego funduszu w celu jego uzgodnienia. Resort infrastruktury wciąż czeka, a MF nie precyzuje nawet, jak długo dokument będzie dojrzewał na biurku. – Trwają prace – ucina Ministerstwo Finansów.
Dlaczego proces uzgodnień się przeciąga, choć FDS to przecież sztandarowy program infrastrukturalny ekipy rządzącej? Teorię na ten temat ma Andrzej Maciejewski z Kukiz’15, szef sejmowej komisji samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.
– W grę może wchodzić szukanie pieniędzy na rekompensaty dla sektora energetycznego w związku z koniecznością korekty wniosków taryfowych. Budżet na 2019 r. jest już przyjęty i nie można już go ot tak znowelizować – twierdzi poseł.
Samorządowcy nie słyszeli o żadnych problemach z FDS. – W tej chwili nie widzę zagrożenia. Zresztą do końca stycznia był czas na uchwalanie budżetów w samorządach. Będziemy reagować, jeżeli sprawa dalej będzie w stanie zawieszenia – zapowiada Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polskich.
Dopóki plan finansowy nie zostanie uzgodniony, dopóty resort Andrzeja Adamczyka ma związane ręce.
– Podział środków FDS na dofinansowanie inwestycji w poszczególnych województwach zostanie dokonany po uzgodnieniu planu finansowego. Następnie MI przekaże wojewodom informację o wysokości wsparcia zadań gminnych i powiatowych, z wyodrębnieniem zadań wieloletnich – informuje Szymon Huptyś, rzecznik MI.
Wszyscy błądzą we mgle
Fakt, że nikt nie chce podać nawet orientacyjnych kwot, które przypadną na poszczególne województwa, dziwi z dwóch powodów. Po pierwsze, pewne wyliczenia już wcześniej krążyły w oficjalnym obiegu, a po drugie, kryteria podziału pieniędzy są już znane (na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 17 grudnia 2018 r. w sprawie sposobu podziału środków Funduszu Dróg Samorządowych na dofinansowanie budowy, przebudowy lub remontu dróg powiatowych i dróg gminnych na poszczególne województwa, Dz.U. z 2018 r., poz. 2477).
Rząd założył m.in., że 91,5 proc. pieniędzy z FDS zostanie podzielonych między wszystkie regiony (kwota na każde województwo jest ustalana proporcjonalnie do średniej arytmetycznej przyjętych czynników, m.in. ludnościowych i odnoszących się do długości dróg). Pozostałe 8,5 proc. trafi do pięciu regionów, w których wartość PKB na mieszkańca jest w danym województwie najniższa (każdy z nich otrzyma tyle samo). Można sądzić, że nabieranie teraz wody w usta przez urzędy wojewódzkie świadczy o tym, że plan finansowy FDS może jeszcze zostać zrewidowany.
Wątpliwości dotyczą nie tylko terminu uruchomienia naborów, ale również kwestii finansowych. Nie jest do końca jasne, jakie projekty można zgłaszać do dofinansowania. Jak informuje MI, w ramach FDS zostaną uwzględnione inwestycje samorządowe, na realizację których wnioski zostały już złożone w naborze na 2019 r. z programu tzw. schetynówek (czyli Narodowego Programu Przebudowy Dróg Lokalnych).
– Wojewodowie zweryfikują listy projektów zakwalifikowanych do otrzymania dotacji w 2019 r. zgodnie z zasadami określanymi w ustawie o FDS. Na pozostałą, niewykorzystaną kwotę ogłoszą nowy nabór wniosków zgodnie z procedurą określoną w ustawie – precyzuje Szymon Huptyś z MI.
Wojewodowie czekają
Gdy pytamy urzędy wojewódzkie, czy inwestycje samorządowe dofinansowane z tegorocznej puli FDS będą musiały być zrealizowane jeszcze w tym roku, otrzymujemy jednak rozbieżne odpowiedzi. Od służb wojewody podkarpackiego słyszymy odpowiedź twierdzącą. Łódzki urząd wojewódzki wskazuje natomiast, że ustawa o FDS wprowadziła wieloletniość planowania i realizacji dzięki zastosowaniu formuły funduszu. – Zniesiono zasadę jednoroczności planowania i realizacji wymuszonej poprzez dotychczasowy mechanizm dotacji – twierdzi.
Służby wojewody dolnośląskiego z kolei dokonują rozróżnienia między projektami drogowymi zgłaszanymi jeszcze w ramach schetynówek a tymi nowymi. – Inwestycje z listy projektów zakwalifikowanych do otrzymania w 2019 r. dotacji w ramach prowadzonego we wrześniu naboru [do ostatniej edycji schetynówek – red.] co do zasady są inwestycjami jednorocznymi, a zatem winny rozpocząć się i zakończyć w roku 2019, niemniej przekroczenie terminu końcowego nie będzie stanowiło problemu z ich rozliczeniem. Terminy realizacji zadania w nowym naborze będzie określał sam wnioskodawca przez wskazanie, czy jest ono jednoroczne czy wieloletnie. Data 31 grudnia 2019 r. nie jest terminem determinującym strony do zakończenia i rozliczenia zadania w obu przypadkach – tłumaczy Patrycja Czerwińska z urzędu wojewódzkiego na Dolnym Śląsku.