Po stronie liberalnej, sympatyzującej z Koalicją Europejską, pojawia się coraz więcej głosów, które wzywają nauczycieli, żeby przerwali strajk. (...) To, co robią niektóre wpływowe postaci po liberalnej stronie sceny politycznej, to jest pomaganie rządowi PiS, to jest wbijanie nauczycielom noża w plecy i to jest naszym zdaniem niedopuszczalne - mówił na piątkowej konferencji prasowej Zandberg, który w nadchodzących wyborach europejskich ma być "jedynką" na liście komitetu Lewica Razem w okręgu warszawskim.

Reklama

Zaapelował do polityków strony liberalnej, żeby nie szli za tymi głosami i nie dołączali do tych, którzy chcą nauczycielom wbić nóż w plecy. I chcę powiedzieć bardzo jasno: lewica nie zdradzi nauczycieli, lewica stoi po stronie nauczycieli, lewica popiera postulaty nauczycieli - najwyższy czas na podwyżki - dodał polityk.

O tym, że nauczyciele kontynuując strajk stracą sympatię Polaków i powinni go w związku z tym zawiesić napisał m.in. redaktor naczelny "Newsweeka" Tomasz Lis.

W czwartek "Rzeczpospolita" poinformowała, że na porannej konferencji prasowej w piątek Koalicja Europejska ma przedstawić "wspólne przesłanie" wobec nauczycieli. Gazeta napisała, że politycy opozycji "zdają sobie sprawę, że strajk staje się coraz bardziej niepopularny" i potrzebna jest "zmiana przesłania, ponieważ Prawo i Sprawiedliwość coraz mocniej skleja nauczycieli grożących blokadą matur z opozycją i Grzegorzem Schetyną".

Ostatecznie liderzy Koalicji Europejskiej zaapelowali w piątek o zrealizowanie postulatów nauczycieli i zakończenie protestu do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i premiera Mateusza Morawieckiego.

Na piątkowej konferencji prasowej Zandberg wezwał też rząd, by w sprawie strajku w publicznych szkołach przestali wypowiadać się ministrowie i notable, którzy sami mają dzieci w szkołach prywatnych, bo to nie ich ten strajk dotyka, bo oni nie mają żadnego interesu w tym, żeby polska publiczna szkoła działała dobrze.

Zarzucił to m.in. szefowi kancelarii premiera Michałowi Dworczykowi, który - według niego - swoje dzieci wysłał do elitarnej prywatnej szkoły prowadzonej pod patronatem Opus Dei. On może mówić, że ten strajk trzeba przeczekać, jemu jest obojętne czy ten strajk będzie trwał tydzień czy będzie trwał miesiąc, bo jego dzieci chodzą do elitarnej szkoły prywatnej - mówił przedstawiciel zarządu Razem.

Reklama

Pytany, czy jego ugrupowanie jest zainteresowane udziałem w okrągłym stole ws. sytuacji w oświacie organizowanym z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego, Zandberg podkreślił, że na dziś podstawową sprawą jest to, żeby rząd zaczął w poważny sposób odpowiadać na kolejne propozycje ze strony środowiska nauczycielskiego.

My jesteśmy gotowi do rozmów, my jesteśmy gotowi do tego, żeby wesprzeć dobre porozumienie. Ale dobre porozumienie to nie może być próba oszukania nauczycieli i to nie może być to, co wydaje się niestety polityką rządu w ciągu ostatnich kilku tygodni, czyli kolejne próby zgnojenia nauczycieli i złamania tego strajku - oświadczył polityk.