"On mi nie dokuczy, bo mnie już nic nie ruszy, ale moje dzieci cierpią przez niego w szkole. Ja nie pozwolę, aby ktoś mojemu dziecku zrobił krzywdę. Nie pozwolę. Jak przeprosi moje dzieci, to będzie dobrze" - mówi Danuta Hojarska dziennikowi.pl. "Po takim programie inne dzieci się z nich śmieją, że ich matkę tak pokazał. No i dzieciaka to boli" - skarży się.

Posłanka Samoobrony nie szczędzi ostrych słów pod adresem satyryka. "Szymonowi trzeba dobrego lekarza i nie będzie miał problemu. Ale on nie chce, on się mnie boi" - drwi Hojarska.

Za co parlamentarzystka się obraziła? Poszło o sposób, w jaki przedstawiała ją jedna z aktorek parodiująca znanych polityków w programie Majewskiego. "Hojarska" wystąpiła tam w białych rajstopach, obwieszona złotą biżuterią i z gęstymi włosami wyrastającymi na dekolcie. "Sparodiował mnie jako kobietę lekkich obyczajów, zrobił ze mnie głupią babę" - oburza się posłanka.

Dlatego, jak tłumaczy, wytoczyła mu sprawę karną przed sądem. Zarzuciła Majewskiemu publiczne pomówienie. Grożą za to dwa lata więzienia.

"Mógł się ze mną pogodzić. Był mediator, ja się zgłosiłam. Ale pan Szymon nie. Uniósł się honorem" - opowiada dziennikowi.pl Hojarska. "Mógł przyjść, powiedzieć: siadam, przepraszamy się. Ja bym na to przystała. A on nawet nie raczył przyjść na mediację" - stwierdza i jak dodaje, czeka na drugą rozprawę. Pierwszą wczoraj odroczył sąd.

Czy posłanka będzie domagać się odszkodowania od Majewskiego, jeśli satyryk zostanie skazany? "Jeszcze nie wiem. Zastanowię się" - ucina.