Dlaczego, gdy - jak piszecie - Polska stacza się w kierunku autorytarnej dyktatury sami nie wystartowaliście w wyborach parlamentarnych - pyta w liście kandydatka do Senatu Monika Jaruzelska w odpowiedzi na list byłych prezydentów.

Reklama

W liście otwartym przesłanym w niedzielę PAP, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Bronisław Komorowski oraz ludzie kultury i opozycjoniści zwracają się z "apelem do przedstawicieli demokratycznej opozycji, kandydujących do Senatu spoza wspólnej listy trzech opozycyjnych ugrupowań".

Trzynastego października nie czekają nas normalne wybory, lecz takie, które zadecydują, czy Polska będzie demokratycznym państwem prawa, czy też będzie nadal staczała się w kierunku autorytarnej dyktatury. Demokratyczna większość w Senacie może okazać się kluczowa. Znamy i rozumiemy motywy, którymi się kierujecie. Szanujemy Wasze prawo do przedstawienia wyborcom Waszych poglądów, pomysłów i osobistej gotowości ich realizacji w organach przedstawicielskich. I jednocześnie bardzo Was prosimy, byście w tych wyborach z tego prawa nie skorzystali. Co więcej, zwracamy się do Was, byście całą swą energię, zaangażowanie i autorytet oddali w służbę wyższego celu, jakim jest zwycięstwo opozycji - czytamy w liście.

Do listu byłych prezydentów odniosła się Monika Jaruzelska, która w rozmowie z PAP przyznaje, że poczuła, iż została wezwana do rezygnacji w wyborach do Senatu. Dlaczego gdy, jak piszecie, Polska stacza się "w kierunku autorytarnej dyktatury", sami nie wystartowaliście w wyborach parlamentarnych - pyta w liście kandydatka do Senatu. Wasza obecność na listach opozycji zapewniałaby nieporównywalnie lepszy wynik. Widzicie, że statek tonie, a wy siedząc w luksusowej szalupie piszecie listy zamiast aktywnie działać - stwierdza Jaruzelska.

Reklama

Liczba osób startujących do Senatu jest i tak o 1/3 mniejsza niż w 2015 roku. Teraz chcecie zdecydować o tym, że wyborcy przeciwni rządom Prawa i Sprawiedliwości, ale też rozczarowani Platformą Obywatelską, nie będą mieli na kogo głosować. To o taką Polskę walczycie - pyta dalej kandydatka do Senatu.

Autorzy listu wskazali, że "Polacy w trudnych chwilach się jednoczą", co pokazały wydarzenia związane z "Solidarnością" w roku 1980 oraz w 1989, kiedy "wygraliśmy wybory i wybraliśmy wolność".

Dziś ta jedność jest potrzebna, jak nigdy od tamtej pory. I to jest powód, dla którego prosimy Was, byście wsparli tę opozycję w jej obecnym kształcie. Byście w tym roku, potrafili wznieść się ponad Wasze słuszne zamierzenia, możliwe do zrealizowania dopiero w warunkach pełnej demokracji. Nie osłabiajcie tej jedności, jaką udało się z wielkim trudem wypracować - napisali w liście b. prezydenci.

Podpisali się pod nim byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski oraz Krystyna Janda, Maja Komorowska, Juliusz Machulski, Radosław Markowski, Adam Daniel Rotfeld, Wojciech Sadurski, Łukasz Turski, Ludwika Wujec, Henryk Wujec i Adam Zagajewski.

Jaruzelska w ubiegłorocznych wyborach samorządowych zdobyła jako jedyna kandydatka komitetu SLD-Lewica Razem mandat radnej m.st. Warszawy zdobywając 8494 głosów. W Radzie Warszawy jest radną niezrzeszoną. Zasiada w komisji ds. nazewnictwa miejskiego, której jest wiceprzewodniczącą oraz w komisji polityki społecznej i rodziny.

Reklama

Kwaśniewski: Nie zagłosuję na Jaruzelską, bo narusza pakt senacki

Monika Jaruzelska, córka generała Wojciecha Jaruzelskiego, która z list SLD dostała się do Rady Warszawy, nie znalazła się na listach Komitetu Wyborczego Sojuszu Lewicy Demokratycznej, skupiającego kandydatów trzech ugrupowań lewicowych i ostatecznie została zarejestrowana jako kandydatka komitetu Polska Lewica w wyborach do Senatu z Warszawy. Będzie ubiegała się o mandat w okręgu, który obejmuje obszar części miasta na prawach powiatu Warszawy, dzielnic Mokotów, Ursynów, Wawer i Wilanów.

Aleksander Kwaśniewski, który głosuje w warszawskim Wilanowie, pytany w środę w radiu RMF FM, czy odda głos na Jaruzelską, zaprzeczył. Jednocześnie podkreślił, że głosował na nią, gdy kandydowała do Rady Warszawy w zeszłorocznych wyborach samorządowych.

Bardzo bym chętnie na nią zagłosował. Dzisiaj mam ten kłopot, że opozycja z wielkim bólem i trudem jednak zbudowała porozumienie, dzięki któremu mają po jednym kandydacie (do Senatu) w większości okręgów. Z punktu widzenia logiki politycznej to ma sens, dlatego że to jest jedyna droga, żeby te mandaty przy tej ordynacji senackiej zdobyć - podkreślił b.prezydent. Tzw. pakt senacki zakłada, że opozycyjne partie nie będą wystawiały przeciwko sobie kandydatów w wyborach do Senatu.

Były prezydent pytany był także o reakcję Moniki Jaruzelskiej na list otwarty z apelem do kandydatów opozycji, by nie naruszali paktu, który Kwaśniewski wystosował wraz z byłymi prezydentami Lechem Wałęsą i Bronisławem Komorowskim. Jaruzelska odniosła się do listu, oceniając, że skoro Polska stacza się "w kierunku autorytarnej dyktatury", to byli prezydenci powinni sami wystartować w wyborach.

To jest słaby argument w stosunku do byłych prezydentów. Ktoś, kto już przeszedł wybory powszechne - w moim przypadku dwukrotnie - w wyborach parlamentarnych startować nie powinien, choćby z tego względu, żeby dać miejsce innym - ocenił Kwaśniewski.