Po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów ze sceny na wieczorze wyborczym KO przemawiali liderzy ugrupowań wchodzących w skład Koalicji, jej kandydatka na premiera Małgorzata Kidawa-Błońska oraz prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Grzegorz Schetyna ocenił, że kampania była trudna, a przeciwnik nie stosował w niej uczciwych metod. Zapowiedział też pracę nad dalszym integrowaniem opozycji. Liderzy Koalicji zapewniali też, że w dalszym ciągu wierzą w zwycięstwo opozycji w wyborach do Senatu oraz w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Schetyna podkreślił w tym kontekście, że wstępne wyniki wyborów nie oznaczają wielkiego zwycięstwa PiS ani jego pełnej dominacji na polskiej scenie politycznej. Nie będzie Budapesztu w Warszawie - powiedział szef PO.

Reklama
Dziennik Gazeta Prawna

W kuluarach politycy Koalicji odpowiadali na pytania niechętnie, wskazując na niejednoznaczność ogłoszonych wyników. Po ich zaprezentowaniu o godzinie 21 na twarzach liderów widać było pewną ulgę - nie tyle ze względu na swój własny wynik, co rezultat głównego konkurenta, który wypadł nieco poniżej apetytów wyznaczanych przez sondaże. Politycy PO przyznawali też w rozmowach kuluarowych, że przeprowadzenie powyborczego bilansu w ich własnej partii będzie niezbędne. Chociaż poparcie na poziomie 27,4 proc. lokuje się bowiem w górnej granicy przedziału wynikającego z sondaży przedwyborczych, to Koalicji nie uda się najprawdopodobniej zrealizować deklarowanego celu, jakim miało być odebranie rządzącemu obozowi samodzielnej większości w parlamencie. Pokazuje on też, że w kampanijnej walce z PiS o mobilizowanie swoich elektoratów można mówić raczej o "remisie ze wskazaniem" niż o wyraźnym zwycięstwie Koalicji. Jednocześnie – jak zaznaczano - wynik jest na tyle dla PO korzystny, by nie dyskwalifikować samego projektu KO.

Rozmówcy DGP wskazywali również, że mimo kolejnej porażki z PiS trudno dziś mówić o wyrazistej alternatywie dla przywództwa Grzegorza Schetyny w największym ugrupowaniu wchodzącym w skład KO. Tym bardziej, że dowodzi ona, iż dla przełamania negatywnej passy dla największego ugrupowania opozycji nie wystarczą przetasowania personalne na szczycie - trudno będzie po tych wyborach mówić o "efekcie Kidawy" czy o silnym mandacie b. obecnej wicemarszałek Sejmu do przejęcia funkcji szefa PO czy wręcz lidera opozycji w przyszłym Sejmie. Trudno jednocześnie wykluczyć, że - zgodnie z wcześniejszymi spekulacjami - może dojść do próby zdyskontowania zwiększonej rozpoznawalności Kidawy-Błońskiej, np. poprzez forsowanie jej jako jednej z możliwych kontrkandydatek Andrzeja Dudy w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

Na wieczorze nie pojawił się przewodniczący Rady Europejskiej, b. premier i wieloletni lider PO Donald Tusk, który już wcześniej zapowiedział - pytany o to przez dziennikarzy - że będzie oglądał w tym czasie mecz polskiej reprezentacji z Macedonią Północną