System proporcjonalny jest najgorszym systemem wyborczym i prowadzi wprost do sytuacji, że nawet mała grupka może dyktować swoją wolę całemu państwu. To się zupełnie nie sprawdza ani w Izraelu, ani we Włoszech, ani w żadnym kraju, gdzie obowiązuje taka ordynacja wyborcza.
Proporcjonalny system wyborczy to podstawowa przyczyna politycznej niestabilności w kraju, która powoduje, że trudno jest podejmować zasadnicze decyzje polityczne. Weźmy Holandię, w której dzięki większościowej ordynacji rządy są stabilne i - co więcej - zachowywana jest kontynuacja polityki w kraju. Ludzie często nie zdają sobie nawet sprawy, kto jest przy władzy. A w krajach postkomunistycznych, gdzie istnieje potrzeba głębokich reform, wadliwie funkcjonujące koalicje prowadzą do rozmycia wszystkich całościowych programów reform.
W tych wyborach Polakom udało się ograniczyć liczbę partii w parlamencie do czterech, co jest sytuacją lepszą niż w przeszłości, gdy było ich kilkanaście. Jednak nawet uzyskanie ponad 40 proc. poparcia nie daje zwycięskiej partii możliwości samodzielnego rządzenia. Będzie ona musiała szukać partnera w koalicji, a oznacza to w każdym przypadku pójście na kompromis. Kompromisu nie da się zawrzeć na podstawie matematycznych wyliczeń. Może okazać się, że nowy rząd nie będzie w stanie przyjąć ważnych decyzji i będzie skazany na dryf. Pojawiające się plany koalicji między zwycięską partią liberalną a partią chłopską doprowadzą do tego, że żadna z tych partii nie będzie w stanie zrealizować swojego programu. Rozziew między programami obydwu ugrupowań jest zbyt duży, by można go było scalić w jeden program, bo powstanie bezsensowna hybryda.
Uważam, że priorytetem nowego parlamentu powinna być zmiana systemu wyborczego na większościowy. Wtedy każde wybory będą pewnego rodzaju próbą dla partii politycznych. Zwycięska partia będzie miała wtedy pełne prawo, by wprowadzać swój program, i jeżeli on się nie sprawdzi, to w kolejnych wyborach ugrupowanie straci władzę. Za rządzenie powinna odpowiadać jedna ekipa i za to powinna być rozliczana przed wyborcami. W przypadku koalicji ta odpowiedzialność jest rozmyta.
Co do polityki nowego rządu to powinien on przede wszystkim bronić interesów narodowych. Jak wiadomo, odradzałem Polakom wstępowanie do UE, ale jeżeli już w niej są, to powinni strzec swojej suwerenności. Najgorsza w Unii jest tendencja do niszczenia państwa narodowych i chęć stworzenia na ich gruzach wielonarodowego imperium europejskiego, w którym decyzje podejmowane są pod wpływem wielu niejasnych interesów.
Nowy polski rząd nadal będzie miał problemy w stosunkach z Rosją. Proponuję, by nadal aktywnie utrzymywać sojusz z USA, gdyż UE wiele razy udowodniła, że nie jest w stanie skutecznie przeciwstawić się Rosji. Bez sojuszu z USA Polacy nie zapewnią sobie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa.